Czy można jeździć klasycznym, stylowym café racerem i nie zostać przed czterdziestką pacjentem klinik leczących bóle krzyża? Mamy na to jeden prosty sposób. Oto Triumph Street Cup i słoneczna Hiszpania!
Bo liczy się wygląd
Faceci kochają oczami. Lubimy piękne, proste kształty. Street Cup czerpie pełnymi garściami z brytyjskiego dziedzictwa w budowie café eacerów - duży, żebrowany i odsłonięty silnik, nad nim pociągły ale niewielki bak. Do tego okrągła owiewka nad lampą w sam raz na numer startowy na zawodach flat track i zadupek zakończony aerodnymicznim Siedzenie przyjemnie zakończone sportową nakładką. Kierownica charakterystycznie wygięta w dół i wyposażona w lusterka nad manetkami. Co tu dużo gadać - Street Cup wygląda po prostu miodnie.
W dodatku, gdy poznamy go bliżej, nie zawiedziemy się - to solidnie wykonany motocykl, pełen drobiazgów, szczegółów i dobrze spasowanych elementów. Triumph wyraźnie chce iść w prestiż.
900
Pomimo swojego lekkiego wyglądu, pod bakiem drzemie spory silnik. Dwa cylindry w rzędzie o łącznej pojemności 900 ccm to nie byle co. Już podczas pierwszej jazdy ujawnia się potencjał tkwiący w tej jednostce napędowej - zrywny start od samego dołu. Mimo niewielkiej ilości koni mechanicznych Street Cup dziarsko zasuwa do przodu. Kolejne przełożenie i znowu. Chętnie wkręca się na obroty i w każdym ich zakresie ma czym gwizdnąć w wydechy. Dlaczego? Może KM nie ma zbyt wiele, za to moment obrotowy wynoszący 80 Nm jest dostępny bardzo szybko i to on rozpędza naszego połyskującego neo-klasyka.
Łatwo
To ważne słowo. Mówi się, że pierwsze motocykle należy wybierać z głową, nieduża pojemność itp. Wiem, mam to w głowie, a mimo to Street Cup jest cholernie przyjemny motocyklem i zapytany czy brać go - powiedziałbym, śmiało! Ma kontrolę trakcji, abs - trochę rozsądku i możesz zaczynać swoją przygodę motocyklową nawet od tak sporej pojemności. Street Cup jest wąskim motocyklem, nieźle wyważony i bardzo przyjemnym podczas jazdy także w mieście. Bez większych problemów będziemy mogli przeciskać się w korkach (jak przejdą lusterka, to zmieścimy się spokojnie).
Kultura pracy
Zadziwiająca dobra kultura pracy dwucylindrowca. Oszem, czuć jakieś wibracje, szczególnie gdy przy niskich obrotach wbijemy zbyt wysoki bieg. Triumph lekki za wibruje i posłusznie przyspieszy. Skrzynia biegów? Nie jest to sportowy fenomen, biegi należy wbijać z użyciem odpowiedniej siły, twardo i zdecydowanie. Ale dodaje to trochę uroku tej maszynie.
Spalanie
Niewielki bak mieście w sobie 12 L paliwa ale spokojnie - nie będziecie musieli tankować co 100km. Nowoczesne silnika Triumpha nie tylko dobrze wyglądają i brzmią, ale także są ekonomiczne. Brzmi niecodziennie ale właśnie tak jest. Średnie spalanie oscyluje w graniach 4.8-5.5L. Więc bak może nam wystarczać na przejechanie 200 kilometrów.
Podsumowanie
W dniu testu tego motocykla polskie salony życzą sobie za taką maszynę 44 500 zł. Jest to więc więcej niż za typowego przedstawiciela nowoczesnych nakedów. Z drugiej strony koszty budowania własnego cafe racera potrafią wprowadzić we wcale nie mniejsze finansowe dylematy. Tutaj dostajemy stylowy motocykl, z nowoczesnym silnikiem i klasycznym wdziękiem. To bardzo przyjemny jednoślad.