Suzuki VanVan 125 (2003 - 2016)

Poczciwy VanVan dostępny był w polskiej ofercie Suzuki jeszcze w 2016 roku. Był wtedy jedynym motocyklem Suzuki o pojemności 125 cm³. Dziś VanVana z salonu nie kupimy, a jego miejsce w ofercie motocykli na kategorię B zajęły radykalnie odmienne od niego modele: Suzuki GSX-R 125, oraz Suzuki GSX-S 125. Tęsknić, czy nie tęsknić?

VanVan zadebiutował w roku 2003. Jest to motocykl z serii RV, która swoje początki miała w latach 70' - wtedy to pojawił się RV 125 o uroczej nazwie Bambang. O ile na początku wieku wygląd Suzuki RV 125 nie wzbudzał większych emocji to dziś, po 10 latach i pojawieniu się VanVana jest już inaczej.

Znaki rozpoznawcze VanVana to gruba kanapa, grube opony, nieproporcjonalnie duży wydech i niska, wydłużona sylwetka. Szeroka kierownica i zaczerpnięta ze starych dobrych czasów kanapa zapewnia wygodną pozycję i sprawia, że jest to motocykl dla każdego, kto ceni spokojną, bezstresową jazdę. Pełen obraz VanVana uzupełniają duże podnózki, wysoko poprowadzony tłumik, i mały bak paliwa niemal schowany pod kanapą. Ujmując ogólnie: VanVan posiada design który polubią fani stylu retro, gajowi i mieszkańcy terenów wiejskich.

VanVan jest szczęśliwy jadąc z prędkością 80-90 km/h. Więcej nie potrzebuje. O ile kierowca też nie chce jechać szybciej, to wszystko gra. Dzięki swojej konstrukcji VanVan poradzi sobie na mniej utwardzonych drogach. Plaże, pola uprawne, ugory itp. nie będą dla niego poważniejszą przeszkodą. W zasadzie ten motorek został stworzony po to, żeby go sponiewierać, więc śmiało, nie krępujcie się.

Suzuki zaopatrzyła motocykl w podstawowe zawieszenie i hamulce. Skrzynia biegów nieco chrupie, cały motocykl z czasem jakby zaczynał grzechotać. To może niepokoić. Do stylu retro nawiązuje również pojemność zbiornika paliwa - mieści on zaledwie 6.5 L paliwa.

Podsumowując: VanVan wygląda jak motocykl z minionej epoki motoryzacji, ale spokojnie, taki miał być. Nadal jest to zgrabny, kompaktowy i gotowy do działania pojazd. VanVan to dobry kumpel, z którym będziecie się wyzywać od najgorszych, ale i tak będziecie się przyjaźnić.