Honda CBR1000RR - motocykl, który w 2008 roku zatrząsł w posadach światem super sportów.

Wszyscy kochają Hondę! Co drugi motocykl w Polsce jeździ ze skrzydłem na baku.  Polacy Hondy lubią, szanują i mają do nich zaufanie. Twój młodszy brat chce kupić moto? Poleć mu Hondę one są najlepsze!

Myślicie że przesadzam? - może... trochę, ale wystarczy przejechać się na dowolny zlot motocyklowy żeby przekonać się, iż większość motocykli - w szczególności tych sportowych - to właśnie Hondy. Dlaczego tak jest, skąd ta ogólna przychylność Polaków do motocykli z Tokio? Przekonajmy się.

Honda CBR1000RR - motocykl, który w 2008 roku zatrząsnął w posadach światem super sportów. To wszystko za sprawą systemu, który w tamtych latach kojarzył się raczej z ciężkim turystykiem niż z lekkim motocyklem sportowym, mowa oczywiście o układzie ABS. Honda rozpoczęła epokę, którą można określić mianem „elektronizacji totalnej”. Motocykle nie wyposażone w elektroniczne wspomagacze po prostu przestają być konkurencyjne.

Więc jak jest z tym układem ABS?

W przypadku Hondy zastosowano system C-ABS. Oznacza to, że wciśnięcie klamki przedniego hamulca uruchamia zarówno przednie jak i tylnej tłoczki, z tym że tył zaczyna hamować minimalnie wcześniej. Hamowanie tyłem również nie jest rozwiązane w tradycyjny sposób - poprzez wciśniecie pedału hamulca, system uruchamia tylne  oraz przednie heble, przód hamuje jednak jedynie jedną tarczą. Działanie systemu minimalizuje praktycznie do zera ryzyko upadku podczas gwałtownego hamowania. A Honda potrafi skutecznie hamować i to bez względu na nawierzchnie. Nie liczy się już czystość czy suchość asfaltu, hamulec możesz zacząć traktować jak przycisk on/off, ściskanie klamki z pełną siłą nie powoduje żadnych nerwowych zachowań. Zapomnisz o blokujących się kołach czy uślizgach. Honda po prostu zrzuca kotwicę, która z impetem wbija się w asfalt. Kierowca musi jedynie uważać na nadgarstki, żeby ich nie złamać, oraz na oczy, które mogą wylecieć z czaszki i wylądować na szybce kasku. To,co jest jednak najlepsze  w układzie hamulcowym Bladego, to nie jego elektroniczny pomocnik, tylko dozowalność systemu oraz punkt działania. Masz wrażenie, że wystarczy położyć palec na klamce żeby motocykl zaczął hamować. Dodatkowo, każde minimalnie zwiększenie nacisku powoduje natychmiastową odpowiedź układu. Tokico wykonało świetną robotę!

Podwozie Bladego nie odstaje od jego hamulców.

Z przodu uświadczymy w pełni regulowany widelec USD o średnicy 43 mm oraz skoku 120mm. Z tyłu system Pro-link z gazowym również regulowanym amortyzatorem o skoku 135 mm. Taka kombinacja zawiasów w połączeniu ze smukłą sylwetką oraz lekką, ale sztywna aluminiowa ramą daje świetne wrażenia podczas jazdy. Gdyby nie świadomość mocy jaką dostarcza CBR można był pomyśleć, że poprowadzi się lekką 600-tke, a nie 1000-ca. Fireblade kładzie się w zakręty z lekkością swojego mniejszego brata i dopiero mocne odkręcenie na wyjściu przypomina nam o jego faktycznej pojemności. Dopełnieniem całości jest pełna stabilność oraz neutralność, podczas wycinania winkli. Każdy kolejny zakręt wprowadza Bladego w gromki śmiech, motocykl śmieje nam się w twarz mówiąc - Co tak wolno, tylko na style Cię stać leszczu? Dorzuć trochę do pieca! Nie pozostaje nic innego jak gnać do następnego winkla i nie przeszkadzać Blademu kiedy, ten idealnie wpisuje się w zakręt. Po to tylko, by na wyjściu wystrzelić nas  z impetem w stronę odległego horyzontu. Wszystko to podane w  banalnie prosty sposób. Wystarczy zaledwie kilka chwil aby poczuć się na Bladym w 100% pewnie. Nawet jeśli zdarzy się nam delikatnie przesadzić, motocykl nas o tym w łagodny sposób poinformuje i pozwoli na korektę. Wydaje się ze każdy mógł by tym motocyklem szybko pojechać.

Wrażenie pełnej kontroli podnosi pozycja na motocyklu. Jest dość ucywilizowana jak na sporta. Połówki kierownicy świetnie leżą w dłoni, a sam kąt ugięcia nadgarstków jest dość łagodny. Bak jest prawidłowo wyprofilowany dzięki czemu możemy wygodnie oprzeć na nim kolana, które na tym motocyklu mają dość ciężkie życie. Jest to jednak sportowy wymiatacz więc coś musi nas bolec kiedy z niego schodzimy.

Wisienką na torcie jest silnik Cebry.

Piec generuje 178 koni, które maja za zadanie napędzić 209 (bez ABS 199) kilogramów masy motocykla. Daje nam to zacny stosunek mocy do masy wynoszący 0,85 KM/KG. Co tu dużo mówić- ten sprzęt po prostu musi jechać! W chwili premiery oferował przecież najmocniejszy środkowy zakres obrotów wśród wszystkich oferowanych wówczas sportowych litrów. W zapanowaniu nad pokaźną mocą pomaga precyzyjny wtrysk paliwa. Na Hondzie nie uświadczycie żadnych szarpnięć, czy gwałtownych przyrostów mocy. Nie dajcie się jednak nabrać gadaniu o braku emocji podczas jazdy tym motocyklem. Jeremy Clarkson napisał kiedyś o Porsche 911 Turbo  - ten samochód nie przyspiesza on nas teleportuje-  z Hondą jest podobnie, wystarczy delikatnie musnąć gaz a znajdziemy się jakieś 300 metrów dalej, zanim zdążymy mrugnąć okiem. Przednie koło unosi się wysoko nad naszą głowę kiedy tylko gwałtownie odkręcimy gaz na drugim biegu. Prędkości rzędu 200 na godzinę przestają być abstrakcją, a zaczynają być normą, a to wszystko na motocyklu z drogowa homologacją. Nic dziwnego, że z tronu króla superbików CBR ustąpiła dopiero przed BMW S1000RR.
Nie był bym jednak sobą gdybym nie dodał łyżki dżdżu do beczki miodu, jak śmiało można nazwać ten pełen pochlebstw tekst. Dlatego teraz przyszykujcie się na prawdziwą petardę. Na pocisk balistyczny kaliber 57, argument który skreślić wszystkie zalety tego motocykla i sprawi, że już nigdy nie będziecie chcieli kupić modelu SC 59. Uwaga przyszykujcie się! Jesteście gotowi....!?

Jak jest więc z tym brakiem charakteru?

To już… Nie wypał...! Ten  motocykl po prostu nie ma istotnych wad. Gadanie o tym, że nie ma charakteru jest jak wypominanie Miss Polonia że ma o 1,5 cm krótsze nogi od Miss Świata. Naprawdę ciężko mi z tą świadomością... szczególnie, że nie jestem fanem Hondy (jeśli mogę sobie pozwolić na drobną osobista sugestie). Ten motocykl jest po prostu świetny, dopracowany, kompletny… Nie dziwi więc teza postawiona na początku - takich motocykli jak Honda CBR1000RR SC59, nie da się nie kochać…