Honda CB 250F Hornet (1996 - 2007)

Mówi się, że Hornet 600 był odpowiedzią na sukces Suzuki po wypuszczeniu na rynek średniego Bandita. Nic bardziej mylnego. Historia Horneta sięga nieco dalej, do 1996 roku, gdy w kilka miesięcy po premierze GSF600, mała, jadowita niczym szerszeń 250'tka trafiła do salonów. 

- Patrz stary! Ładny Hornet!
- Faktycznie. Tylko jakiś taki silnik mały... Hmm, jedna tarcza z przodu?  Ale poza tym wygląda całkiem jak Hornet!

Wprowadzony do sprzedaży na rynku Japońskim i Australijskim w 1996 roku, Hornet 250 bardzo szybko osiągnął sukces. Przepis był prosty - "Sprawdźmy co nam zostało na magazynie z innych modeli i zróbmy coś nowego! Najlepiej miejskiego golasa z małym silnikiem.". Dobra sprzedaż była efektem kilku czynników. Stosunkowo wysoka masa 168kg dająca stabilność i uczucie prowadzenia pełnej krwi motocykla, połączona z świetną charakterystyką pracy zawieszenia. Całość portretu uzupełnia silnik MC14E. Sam kod nie zdradza zbyt wiele. Jest to jednostka przejęta z ćwierć-litrowego , wściekle wyjącego potwora - CBR 250RR. Popularność 250'tek i 400'tek w Japonii i Australii to efekt bardzo niskiej ceny ubezpieczeń w porównaniu do cen polis dla większych motocykli. Podobnie jak w przypadku 600'tki - która również otrzymała silnik z siostrzanej CBR600 - mały szerszeń otrzymał kaganiec. Ograniczono maksymalne obroty silnika z 19 500 rpm do "zaledwie"  16 000, a sama moc maksymalna i moment obrotowy spadły do 40KM i 24Nm jak w ostatnim modelu CBR250RR (1994-1999). 

Co w zawieszeniu piszczy?
Początkowo zastosowano koła z ówczesnej Hondy FireBlade o rozmiarze 16 cali (zmodyfikowane pod jedną tarczę) przód oraz 17 cali tył. Stalowa, kołyskowa rama, koła, kompletne zawieszenie było identyczne jak w pierwszym, dwa lata młodszym Szerszeniu o pojemności 600ccm. Podobnie jak w większym bracie wraz z kolejnymi liftingami przednie koło zostało zwiększone do 17 cali. Wszystko to wpłynęło na wręcz bajeczne prowadzenie - co potwierdza osobistym doświadczeniem jeden z redaktorów. W Japonii w trakcie początkowych lat produkcji miłośnicy marki mieli możliwość spróbowania swych sił w zawodach Hornet 250 Cup. Mały szerszeń swoim wyglądem sugeruje, że mamy doczynienia z mocnym, dużym nakedem. W rzeczywistości, pod względem osiągów może on spokojnie konkurować z motocyklami o dwukrotnie większej pojemności. W 1998 do ramy małej 250'tki uskrzydleni suckesem iżynierowie Hondy zamontowali większy silnik i tak narodził się Hornet 600.

Dla kogo?

Wraz z upadkiem komunizmu w Polsce, klasa 250ccm niemal wymarła razem z dwusuwowymi MZ'tkami i Jawami. Na szczęście moda na małe motocykle powoli powraca, co zostało podyktowane nowymi przepisami odnośnie prawa jazdy, które weszły w życie w 2012 roku. Hornet 250 jest bardzo rzadkim okazem w naszej ojczyźnie. W całej Polsce jest kilkanaście, może kilkadziesiąt sztuk. Przedewszystkim najmniejszego szerszenia można polecić początkującym motocyklistom. Szczególnie tym, którzy poza chęcią przemieszczenia się z punktu A do Punktu B oczekują zatrzyku emocji generowanego zaskakującymi - jak na swoją klasę - osiągami motocykla. Drugą grupą odbiorców są koneserzy małych, jazgoczących motocykli - sleeperów, które po starcie spod świateł wywołują zdziwienie na twarzy posiadaczy większegych motocykli. W 2007 roku zaostrzające się przepisy dotyczące emisji spalin, zmusiły Hondę do zaprzestania produkcji CB250F. W 2015 roku zastąpił ją nowy model w dwóch odmianach, z jednocylindrowym silnikiem 250cc lub 300cc, które są potomkami w prostej lini silników montowanych w starszych CB250.

Opinia Marcina

Jestem fanem wysokoobrotowych czterosuwów o niskiej pojemności. Na Horneta 250 po raz pierwszy trafiłem (O dziwo!) w Polsce! O motocyklu dowiedziałem się przeglądając popularny portal ogłoszeniowy, szukając sprzetu dla koleżanki. Hornet 250 miał swoje zalety. Lekki, nie za mocny (dziewczyna dopiero planuje rozpoczęcie kursu na kategorię A), mieścił się w budżecie i znajdował się niedaleko naszego miasta. Decyzja o obejrzeniu motocykla była natychmiastowa. Szybko odnalazłem specyfikację szerszenia w internecie. Mały rekonesans - dwie sztuki wystawione na sprzedaż w Polsce. Na miejscu prezentował się wprost pięknie. Wyglądem nieznacznie odbiegał od 600'tki. Oglądany przeze mnie egzemplarz był w wzorowym stanie. Prowadził się jak po sznurku. Reagował entuzjastycznie na każdy ruch kierownicy czy manetki, a wgryzające się w tarcze klocki hamulcowe, w porównaniu do innych 250'tek, którymi jeździłem, wręcz katapultowały głowę do przodu niemal odrywając ją od reszty ciała. Trzeba było uważać, aby nie wylądowała na następnej krzyżówce. Niestety nie dokonaliśmy zakupu z przyczyn ekonomicznych - części silnikowe dostępne niemal wyłącznie w ASO, co zwiększało koszta eksploatacji na przykład w razie konieczności wymiany rozrządu czy zestawu sprzęgłowego. Z perspektywy czasu, żałuję że nie kupiłem go dla siebie, jako drugi motocykl. Myślę, że po małych modyfikacjach świetnie sprawowałby się w Gymkhanie. Następca, moim zdaniem nie ma w sobie nic ze starej Hondy CB250F. Mało tego - strasznie śmierdzi Tajwanem, Chinami czy innymi krajami gdzie podobne motocykle są składane przez małe rączki, za przysłowiową miskę ryżu...