H-D FXDR114 na weekend - Opinia Łukasza

Łukasz wygrał najnowszy motocykl Harley-Davidson'a na weekend i postanowił podzielić się wrażeniami z jazdy! Trochę mu zazdrościmy, bo my będziemy mieli okazję pojeździć nim dopiero w sezonie 2019!

Opinia Łukasza

Zostałem jedną z pięciu osób wybranych przez jury Harley-Davidson Polska do odbycia, jak się okazało wspaniałej przygody na jeszcze wspanialszym motocyklu spod znaku H-D. A zaczęło się wszystko tydzień wcześniej. Będąc umówionym na jazdę próbną Road King Special 107 z linii Touring, w drodze do Poznania przeczytałem na stronie facebook-owej H-D Polska o trwającym konkursie. Pomyślałem, że nic nie tracę. Zrobię zdjęcie, opublikuję, i może się uda. Nie pozbawiony złudzeń wysłałem konkursową fotografię wiedząc, że właściwie każde inne zdjęcie może być ciekawsze od mojego. Tak się jednak nie stało, i ku mojemu zaskoczeniu to ja zostałem szczęśliwym wybrańcem.


Tego samego dnia zadzwoniłem do V-force Poznań, dilera marki Harley-Davidson. Po krótkiej rozmowie z Łukaszem umówiłem się na odbiór FXDR-a na sobotę 15 października. Do stolicy wielkopolski wybrałem się pociągiem. Pogoda tego dnia była słoneczna, i dopisała przez wszystkie dni z FXDR-em. Przed godziną 17. miałem Go, niczym nieograniczony i tylko dla siebie. Ja i wspaniały FXDR. Siedziałem w jego siodle i właśnie rozpocząłem przygodą, na którą czekałem z wielką niecierpliwością.

Od razu ruszyłem w ulicę Warszawską, by w Kostrzynie wbić się na S5 w stronę Gniezna do Bydgoszczy. Przejeżdżałem przez moje rodzinne miasto Żnin, do którego pojechałem następnego dnia. Na 18. miałem wykupione bilety na koncert zespołu COMA w klubie Kuźnia. Wiedziałem, że nie będę na czas ale nie traciłem motywacji. I tak o 18.25 byłem u brata w Bydgoszczy. Czekała na mnie u niego moja żona Dominika. Jechałem w tempo, ale w granicach rozsądku. Przebrałem się i dzięki uprzejmości Dawida podrzucił nas do klubu. Była godzina 18.45 gdy weszliśmy na koncert. Świetnie się na nim bawiliśmy. Jeszcze tego wieczoru czekał mnie powrót do Torunia, gdzie mieszkam. Wyruszyliśmy razem, Dominika samochodem, ja FXDR-em.


W Toruniu się rozdzieliliśmy, gdyż musiałem zaparkować maszynę w bezpiecznym miejscu, a mieszkamy w bloku. Następnego dnia 16 października w niedzielę, rozpocząłem podróż od zdjęcia na tle panoramy Torunia, by zaraz pojechać pod kościół przy Rydygiera. Po mszy wyruszyłem dalej. Zacząłem od tankowania. Następnie udałem się do Borówna jakieś 20km od Torunia. Obiecałem koledze, że pokaże mu FXDR-a. A lista chętnych była długa. Nie każdy jeździ Harley-em, a tym bardziej nie każdy wygrywa Go na weekend. Wystartowałem od Piotra do Żnina przez Inowrocław. Ze Żnina do Wenecji(jest tam Muzeum Kolei Wąskotorowych), Biskupina i Gąsawy na kolejne spotkanie z zainteresowaną osobą. Z Gąsawy wróciłem do Żnina pokazać się ojcu i zrobić pamiątkowe zdjęcie na stacji Kolei wąskotorowej i na rynku na tle baszty. Następnie pojechałem do Mogilna na kolejne spotkanie, tym razem z bratem. Od Krystiana, już wieczorem wracałem przez Inowrocław do Torunia. W Toruniu jeszcze rundka po mieście, garaż i do domu do spania. Byłem już mocno zmęczony.


Kolejny dzień 17 października, poniedziałek rozpocząłem od sprzątania w domu. Około 10. udałem się po FXDR-a. Rundka po mieście, do roboty pokazać się zainteresowanym kolegom i koleżankom (jedna z nich czynna motocyklistka) i pod Toruń do Przysieka pokazać Harego zaprzyjaźnionemu mechanikowi, również motocykliście. Po krótkiej rozmowie i dokładnym obejrzeniu FXDR-a pojechałem dalej, gdyż po 15. miałem mu przyprowadzić samochód. Umówieni byliśmy z tydzień wcześniej. A jeszcze miałem za zadanie odebrać syna z przedszkola. Jak widać przygoda przygodą a obowiązki trzeba wypełniać. Gdy obrobiłem się ze wszystkim, pojechałem do Bydgoszczy by tam polatać. Po drodze odbiłem do miejscowości Zamek Bierzgłowski. Droga prowadzi przez las, jest kręta i ma nową nawierzchnię. Jazda FXDR-em po ciasnych zakrętach była dla mnie przyjemnością. Z Bydgoszczy przejechałem się do pobliskiego Januszkowa do starej dobrej znajomej. Od niej wróciłem i pobujałem się po mieście nad Brdą. Z bratem nagraliśmy kilka filmów. Zrobiliśmy małą sesję na Wyspie Młyńskiej. Szybko zrobiło się ciemno i czas było wracać do Torunia.


Na wtorek, 18 października już nie miałem żadnych planów. Wstałem rano by o godzinie 8. wyjechać z Torunia. Kierunek Poznań. Było dość zimno. Minąłem Inowrocław obwodnicą miasta, przejechałem przez Strzelno. Jak zwykle korek, ale udało mi się przecisnąć między samochodami. Na stacji paliw na rondzie za Kwieciszewem zrobiłem sobie odpoczynek. Ciepła herbata i przekąska zrobiły swoje. Poczułem się lepiej więc pojechałem dalej, już docelowo do Poznania do siedziby Harley-Davidson Poznań. Po drodze jeszcze ostatnie tankowanie by o 10.40 być na miejscu i zakończyć weekendowe szaleństwo z FXDR-em.


Ostatecznie po przejechaniu 945km (niektórzy znajomi pukali się po głowie, że chyba dostałem bzika – kto by nie dostał) średnie spalanie wyszło na poziomie 5.15l/100km. Jest to wynik zadziwiający. Motocykl o takich parametrach nie pozwala jeździć jak emeryt. Wręcz przeciwnie, kusi i domaga się szybkiej i dynamicznej jazdy. Jeździłem motocyklami o mniejszych pojemnościach i gorszych osiągach ale konsumowały zdecydowanie więcej paliwa. Na plus dla Harley za niewielkie spalanie. Trzeba przypomnieć, że FXDR waży 289kg, ma oponę z przodu o szerokości 140mm, a z tyłu aż 240mm, ma najmocniejszy produkowany seryjnie przez H-D silnik o pojemności 1868cm3 z momentem obrotowym 160Nm i mocą 90KM. FXDR został zaprojektowany w duchu agresywnego Power Cruiser-a, nawiązując swą nietypową linią do dragsterów, zgoła odmienną od stylistyki, do której większość miłośników i obserwatorów marki jest przyzwyczajona. Gdy pierwszy raz zobaczyłem FXDR-a, również miałem mieszane uczucia. Czy to aby na pewno Harley. Co prawda, ma logo na zbiorniku, silnik chłodzony powietrzem i mówią, że to Harley. Czy aby na pewno?. Osobiście moim pierwowzorem Harley-a jest linia Sportster. Klasyczny motocykl. Klasyczna pozycja za kierownicą. Choć ostatnio bardzo polubiłem podnóżki wysunięte do przodu, i po przejechaniu się Fat Bob-em pokochałem ten motocyk. Gdy zasiadłem za kierownicą FXDR i przejechałem pierwszy kilometr na myśl przyszło mi, że jest trochę podobny właśnie do Fat Bob-a. Silnik ten sam, pozycja podobna, waga podobna, prowadzenie również. I tak poprzez podobieństwa bo to przecież Harley i nie może być inaczej, ale również poprzez indywidualność FXDR-a stwierdziłem, że jest to pełnoprawny Harley-Davidson i to nie byle jaki. Wygląda agresywnie, może w pierwszej chwili za bardzo, ale gdy przyjrzysz mu się, popatrzysz na jego linię, to stwierdzisz, że jest ona spójna, od przedniego koła po zbiornik, siodło, zadupek, tylne koło, aż po mocowanie tablicy. A szeroka opona 240mm nie może być inna. Bez niej nie byłoby FXDR 114. Pozycja za kierownicą jest bardzo wygodna i po 3 godzinnej jeździe nie odczułem zmęczenia. Wygląda się w nim zjawiskowo. Pełny szpan.


Większość osób, która była zainteresowana FXDR-em mówiła, że wygląda super, konkretnie, świetnie, muskularnie, że tylne koło przypomina motocykl Batmana z serii Mroczny Rycerz. Kierowcy samochodów, niezależnie od płci, zwalniali, opóźniali start spod świateł, tylko po to żeby zobaczyć nowego FXDR-a. Po przejechanie prawie 950km mogę stwierdzić, że FXDR prowadzi się pewnie, jest masywny co przekłada się na jego zaletę - trzyma się drogi nawet przy silnym wietrze. Lubi szybki sprint ale i kocha ciasne i szybkie zakręty a szeroka opona nie przeszkadza w tym zupełnie, co było podnoszone w zagranicznych recenzjach, które czytałem. FXDR potrafi także jechać dostojnie i bez pośpiechu mrucząc na niskich obrotach silnika. Podwójne tarcze przedniego hamulca gwarantują pewne i natychmiastowe hamowanie, a abs działa dobrze i nie pozwoli zablokować koła po wciśnięciu klamki do oporu. Seryjny wydech pracuje basowo i się podoba. Poza tym silnik jest mocną stroną motocykla. Gdy nie ma warunków, albo po prostu nie chce nam się wyprzedzać, dzięki niesamowitej elastyczności silnika Milwaukee Eight 114 możemy na 6 biegu poruszać się z prędkością nawet 75km/h a na obrotomierzu mamy wtedy jakieś 1700obr/min, ale gdy tylko zapragniemy, odkręcamy manetkę w dół, a dwa piece pod naszym tyłkiem bez zająknięcia wchodzą na obroty, by po chwili pędzić z prędkością autostradową i to jest piękne w tej maszynie. 3000obr/min na 6 biegu to 135-140km/h i to nie koniec. Dalsze odkręcanie bez problemu pozwoli na jazdę z wyższą prędkością. Ja pogoniłem Go do 180km/h, i na tym poprzestałem, ale FXDR chciał iść dalej. Próba zaliczona. 140-150km/h pozwala jechać w pozycji wyprostowanej. Choć już wieje. Siodło trzyma nad wyraz pewnie a maszyna nie wykazuje niestabilności. Ale już wyższa prędkość wymaga mocnych dłoni gdyż czułem, że opór powietrza na mojej klacie chce mnie porwać z siedzenia, a szyja zaczyna odzywać się bólem. Duży opór na głowie.


Motocykl poza właściwie samymi zaletami ma kilka wad. Lista jest krótka i odnosi się do trzech kwestii. Po pierwsze, oświetlenie. FXDR posiada przednią lampę w technologii led. Wydawałoby się, że jakość światła będzie nienaganna. Niestety miałem wrażenie, że lampa nie doświetla drogi w środkowym zakresie światła. Dopiero przełączenie na drogowe niweluje ten problem. Po drugie, stanie w korku, gdy nie możemy przesunąć się pod światła. Ilość ciepła jaką wydzielają cylindry naszego potwora jest niesamowita. Mamy październik a 3 minutowy korek sprawia, że zaczynamy nieprzyjemnie odczuwać ciepło na nogach. Po trzecie, identyfikacja motocykla. Logo na zbiorniku powinno być czytelniejsze. Większość spotkanych ludzi dopytywało co to za motocykl, a gdy już się dowiedzieli, byli zaskoczeni. Pomyślałem, że o to być może chodziło producentowi z Milwaukee. Zaskoczyć wszystkich. Wskazać kierunek rozwoju. Dać radość właścicielom FXDR 114 z posiadania nietuzinkowego motocykla, o bezkompromisowym wyglądzie i osiągach dotąd niedostępnych dla motocykli spod znaku H-D. Dziękuję H-D Polska i H-D Poznań za wspaniałą przygodę. Przejechałem prawie 950km. Poznałem maszynę w różnych warunkach. Od natychmiastowego przyspieszenia po ciasny zakręt, kończąc potężnym hamowaniem. FXDR 114 spotkał się z żywym zainteresowaniem spotkanych osób. Myślę, że to było celem tej akcji. Zapoznać ulicę z nowością z Milwaukee. Jazda FXDR 114 dała mi wiele radości i przekonała, że każdy może dosiąść takiej maszyny. FXDR-a prowadzi się zaskakująco lekko i pewnie. Mam cichą nadzieję, że będę miał jeszcze okazję potestować FXDR 114 spod znaku H-D. Tymczasem, życzę szerokości i radości z jazdy Harley-em.

Tekst i zdjęcia: Łukasz