Słowenia - raj dla motocyklistów. Wyprawa motocyklowa w Alpy

    Słowenia - motocyklowy raj. Nie jest to najpopularniejszy kierunek wyjazdów turystycznych, czy motocyklowych. Słowenia nadal bywa niedoceniana i traktowana jako tranzyt w drodze na Bałkany - do Chorwacji, Czarnogóry, czy Albanii. No i w Polsce często bywa mylona ze Słowacją... Ale Słowenia to kraj wart bliższego poznania.

    Wciśnięty między Austrię, Włochy i Bałkany kraj ma w sobie coś bajkowego. Widoki robią niesamowite wrażenie, wioski w Karyntii łączą w sobie słowiańską fantazję z austriackim upodobaniem do porządku. Nad wszystkim górują lśniące Alpy Julijskie z najwyższym szczytem Słowenii - Triglav. Dodajmy do tego przyjazne ceny, fantastyczne, kręte drogi i bliskie sąsiedztwo Włoch, a uzyskamy idealne miejsce do wypadów motocyklowych. Tam właśnie pojechaliśmy wraz z szkoleniemotocyklowe.pl. Wyjazd był świetną okazją do podszkolenia swoich umiejętności. Bo ilość zakrętów mogła przyprawić o zawrót głowy.


Ale, ale! Jak się stało, że tam pojechaliśmy?

Lekcja tańca

    Miało być zupełnie inaczej... Pierwotnym kierunkiem wyjazdu miała być Nadrenia-Palatynat: Dolina Renu i Nürburgring. W połowie lipca katastrofalna ulewa i powódź spowodowały ogromne zniszczenia w okolicy do której mieliśmy się wybrać. Tymczasem motobandowy sezon trwał w najlepsze, pracy nie brakowało i kiedy wszystko miało już zmierzać w dobrą stronę jak zwykle stało się inaczej...

Jako rzecze Bokonon: "Nieoczekiwane propozycje podróży są lekcjami tańca udzielanymi nam przez Boga"

    Czasem, w najciemniejszych chwilach najlepsze co można zrobić to po prostu nie odrzucać zaproszenia. Tak było na początku września 2021 roku. W czwartek, 09 września wsiedliśmy na pokład "Highlinera", wypasionego autobusu szkoleniemotocyklowe.pl i ruszyliśmy w drogę. Przed nami 4 dni jazdy po alpejskich i włoskich okolicach, a tam zakręty, zakręty, zakręty, piękne widoki i znowu to samo. To wszystko pod doświadczonym okiem instruktorów z O.S.K. HigH w Poznaniu - Marcina i Piotra aka Pinia. Wraz z 12 innymi motocyklistami pojechaliśmy na MOTOSLOVENIĘ. Jak było?

Droga na Mangart

    Wyprawa motocyklowa, w której "dojazdową" część trasy pokonuje się nie na motocyklu ma jedną kluczową zaletę. Nie trzeba się forsować wielogodzinną jazdą po autostradzie, albo po monotonnej okolicy. Taka forma wyjazdu pozwala zaoszczędzić czas i pieniądze. Po całonocnej jeździe w południe wysiadasz u celu i skupiasz się na tym co najlepsze - czyli na jeździe po zakrętach.

Partnerem wyjazdu jest marka odzieży z segmentu premium RICHA. Na zdjęciu Petit w zestawie Richa Touareg II

    Po zakwaterowaniu i odświeżeniu się w hotelu Špik w miejscowości Gozd Martuljek ruszyliśmy w trasę. Pierwszym celem jazdy było Mangartsko sedlo, punkt widokowy na wysokości około 1700 m.n.p.m. u stóp malowniczego szczytu Mangart. Znajduje się on na terenie Triglavskiego Parku Narodowego, jedynego parku narodowego w Słowenii. Co ciekawe - szczyt Triglav znajduje się w herbie i na ladze Słowenii. 

    Pierwsze zetknięcie z jazdą w Słowenii to od razu mocne uderzenie. Droga na Mangart jest wąska i kręta. Z jednej strony ściana skał, z drugiej przepaść oddzielona kilkoma kamiennymi słupkami. Strome trawersy prowadzą w górę po zakrętach i "agrafkach" a z naprzeciwka zjeżdżają motocykliści na potężnych harleyach i "Adventurach".

Dolina rzeki Soča

    Dalsza część trasy wiodła doliną rzeki Soča. Bystry nurt rzeki, niesamowite kolory, czysta woda. Stamtąd znowu pod górę - kolejny postój na Ruska Kapelica, nazwa pochodzi od drewnianej kapliczki znajdującej się w tym miejscu. Stamtąd po karkołomnej drodze w dół z zakrętami wyłożonymi kamiennnym brukiem zjechaliśmy w dolinę i wróciliśmy do hotelu. Tak minął dzień pierwszy wyprawy. Niewiele ponad 130 kilometrów obfitowało w wrażenia, które ciężko będzie przebić. Tak nam się przynajmniej zdawało...

    Stawka uczestników była zróżnicowana. Z jednej strony mocna i piękna Honda CB1000R Neo Sports Café, z drugiej futurystyczna Yamaha MT-125. Środek stawki uzupełniały popularne Yamaha Tracer 900, Triumph Tiger 900, a także skromniejsze, ale sprawujące się w wyprawie równie dobrze Kawasaki Vulcan 650S, czy Triumph Trident 660 na którym jeździł Petit.

    To pierwszy odcinek naszej relacji z wyjazdu MOTOSLOVENIA. Ta przygoda nie byłaby możliwa bez szkoleniemotocyklowe.pl, salonu Triumph Polska w Poznaniu. Dzięki! Te kilka dni oderwania od rzeczywistości miało na nas zbawienny wpływ. Mamy nadzieję, że poczujecie to samo oglądając relację z tego wyjazdu!

Jeśli już teraz chcecie więcej materiałów, to odwiedźcie kanał Piotra - Piniu74