KTM 790 Duke - zabawa ostrymi przedmiotami

W 2017 roku pomarańczowi Austriacy z KTM zaprezentowali 790 Duke - motocykl precyzyjny i ostry niczym skalpel. Na dobry start sezonu 2023 Patryk, miłośnik marki KTM dostał okazję zweryfikować, czy 790 Duke faktycznie jest tak narwany i nieokrzesany jak się go przedstawia.

KTM 790 Duke pokazano na targach EICMA w 2017 roku. Promowany był jako lekki, zwinny i agresywny motocykla na miasto, albo... na tor. Był to przed pięcioma laty motocykl przełomowy dla austriackiej marki. Dotychczas w ofercie KTM była jednocylindrowa 125, 390, 690, a potem nagle pyk, 1290 - przeskok z 73 KM w 690 Duke na 176 KM w 1290. KTM 790 Duke miał wypełnić tę lukę za sprawą nowego silnika.

LC8c - Liquid Cooled 8-valve compact - czyli kompaktowy 8-zaworowy silnik chłodzony cieczą. Jest to rzędowa dwójka o pojemności skokowej 799 cm³, maksymalnej mocy - deklarowanej przez producenta - 105 koni i 87 Nm momentu obrotowego. W silniku nie obyło się bez standardowego tricku. By wycisnąć z Twinów nieco więcej charakteru i emocji stosuje się crossplane - przestawienie czopów wału korbowego by uzyskać charakterystykę widlastej dwójki. Silnik zyskuje więcej żywiołowości w niższych obrotach i (subiektywnie) lepsze brzmienie 

Tak więc LC8c to silnik łączący zalety R2 (niewielki rozmiar) z tym co fajne w V2 (charakterystyka pracy, brzmienie). Silnik jest też centralnym elementem konstrukcji nośnej motocykla - do niego dokręcana jest kratownicowa rama, rama pomocnicza, oraz wahacz. 790'tka zaskakuje niewielkimi gabarytami i niską masą 169 kg na sucho.

Design na krawędzi

Zanim zaczniemy jazdę 790 Duke warto się na niego napatrzeć. Jak przystało na miano "Scalpel": jest ostro, bardzo ostro. Znajdziemy tu charakterystyczne elementy serii Duke - ledowa rozdzielona lampa, wyeksponowana rama pomocnicza, ostro zakończona owiewka i wyraźnie zarysowany zbiornika paliwa. Sylwetka jest agresywna, podobnie jak geometria motocykla. Krawędzie sprawiają wrażenie, jakby można się o nie skaleczyć.

Kierownica  położenie podnóżków, kąt ugięcia kolan - Ready to Race?

Wydech jest poprowadzony wysoko - jest to pamiątka po kształcie prototypu 790'tki, gdzie wydech szedł pod kanapą pasażera. Seria brzmiała dobrze, ale wyglądała trochę przeciętnie i ciężko. Wiktor - właściciel Duke 790 wstawił krótką i estetyczną końcówkę IXIL. Choć całość motocykla prezentuje się obłędnie, to producent bardzo świadomie zostawił sobie pole do popisu oferując dodatki akcesoryjne. Lusterka są całkiem funkcjonalne, ale ich estetyka trochę razi. Podobnie mocowanie tablicy rejestracyjnej, ale to standard we współczesnych motocyklach.

Są to grzeszki, które się wybacza.

Chirurgiczne cięcie?

Przekręcamy kluczyk. Kolorowy wyświetlacz jak to w KTM wita nas hasłem Ready to Race. Jest estetyczny i czytelny. Odpalamy silnik - na postoju faktycznie brzmi jak V'ka, Ruszamy. Najwięcej się dzieje w niskich i średnich partiach obrotów. Tutaj ważne zastrzeżenie - jest to drugi motocykl Wiktora, a pierwszym była Honda NC700s, czyli najbardziej grzeczny nudziarz wśród 700'tek. Nikogo z nas nie zaskoczyło, że Wiktor żali się się na dość szorstką kulturę pracy. Ok - motocykl ma najchętniej ciągle by przyspieszał, a przy niskich obrotach trzęsie się i szarpie łańcuchem. No cóż, Patryk przywykł do mniej kulturalnych sprzętów.


Z przodu i z tyłu wita nas zawieszenie WP. Widelec upside-down o średnicy lag 43 mm z regulacją tłumienia kompresji na jednej i odbicia na drugiej ladze, Za tył odpowiada pojedynczy amortyzator WP z możliwością regulacji napięcia wstępnego sprężyny. Działa to jak przystało na taki motocykl - bez zarzutu. Przewrotnie zauważmy, że jest jeszcze 3 amortyzator, którego nie widać na pierwszy rzut oka. Mowa o amortyzatorze skrętu. Po moich krótkich doświadczeniach myślę, że jest on jak najbardziej na miejscu w tym motocyklu. 

Hamulce sprawują się świetnie. Dwie tarcze o średnicy 300 mm, czterotłoczkowy zacisk monoblock, z tyłu dwutłoczkowy zacisk i tarcza o średnicy 240 mm. Kolejne pole walki, na którym KTM ostro rywalizuje z konkurencją to elektronika. Jest tego na prawdę dużo. Wisienką na torcie jest oczywiście cornering ABS, a więc możliwość konkretnego hamowania przodem nawet przy dużym kącie złożenia bez ryzyka uślizgu przedniego koła.

Cóż poza tym? Quickshifter góra-dół, kontrola trakcji, anti wheelie, launch control, shift light, system MSR, który zapobiega blokowaniu tylnego kola przy hamowaniu silnikiem, 4 tryby jazdy + tryb supermoto, który pozwala na zblokowanie tylko tylnego koła.

Do czego się przyczepić?

Pozycja jest wyprostowana, ale z lekko sportowym pazurem, do tego regulowana kierownica i regulowane klamki w standardzie, szeroka i wygodna kanapa (u Wiktora założona z KTM Parts z wypełnieniem żelowym, bo poprzedni właściciel zarzekał się, że fabryczna jest niewygodna.


Najbardziej krytykowaną wadą motocykla były słabe opony na których wyjeżdżał z fabryki. KTM 790 Duke wychodził na oponach MAXXIS Supermaxx ST. Nie były one darzone zbytnim zaufaniem ze strony użytkowników i nie wynikało to tylko z braku bardziej uznanej marki. Dlatego w pierwszej kolejności posiadacze zmieniają opony na inne by móc cieszyć się pełnym potencjałem Duke.

Skalpel nie taki ostry?

Doszukiwanie się innych potknięć w tym motocyklu wydaje się bezcelowe, ale jest coś zaskakującego odnoszącego się bardziej do psychologii niż do obiektywnej wartości tego sprzętu. Oczekiwania i wizja Duke 790 jako motocykla agresywnego i brutalnego, forma obiecuje emocje dorównujące niemal tym z Super Duke, tyle że w miniaturze. I tu przychodzi małe rozczarowanie. 


Bo 790 Duke nadal jest cywilizowanym motocyklem dla każdego, na dodatek wspieranym przez masę systemów elektronicznych. Walka o przetrwanie na tym motocyklu. Być może to kwestia objeżdżenia z motocyklami o osiągach znacznie przewyższających te z 790 Duke, ale pierwsze zetknięcie się z pomarańczowym nakedem trochę odczarowało oczekiwania.

KTM 790 Duke jest motocyklem świetnym, który wcale nie miał lekko biorąc pod uwagę jego konkurencję w postaci motocykli takich jak Kawasaki Z900, Yamaha MT-09, Triumph Street Triple 765 czy Ducati Monster 821 - każdy z nich ma swoje plusy, natomiast KTM w tym gronie jest najmniej grzeczny i najbardziej charakterny, ale pod warunkiem, że będziemy od niego tego oczekiwać. I to jest w nim piękne.