Bezpieczeństwo na motocyklu część II - jazda w mieście

Większość motocyklistów, preferuje ten środek transportu ze względu na kompaktowe wymiary. Motocykl zapakujesz wszędzie. Nie musisz wnosić opłaty za postój. Nie interesują Cię korki, po prostu powoli przemieszczasz się między samochodami. Jednak właśnie w miastach zdarza się większość wypadków. Główną przyczyną jak zwykle jest nie dostosowanie prędkości do warunków jazdy, wymuszenia pierwszeństwa i tak dalej, i tak dalej. Co możemy zrobić by zminimalizować ryzyko wypadku?

"Na cmentarzach leżą Ci, którzy mieli pierwszeństwo"

Na drogach nie brakuje ludzi, którzy są przekonani swojego pierwszeństwa przejazdu. Jadą bo mają zielone. Bo zgodnie z przepisami żółto-biały romb na krzyżówce uprawnia ich do wjazdu na krzyżówkę w pierwszej kolejności. Bo tak stanowi litera prawa. Mają rację - jadą zgodnie z przepisami - jednak jazda w zgodzie z obowiązującymi regułami nie zawsze oznacza bezpieczeństwo. Pewien motocyklista jechał sobie z narzeczoną. Starszy pan wjechał na krzyżówkę, pomimo konieczności, a raczej obowiązku ustąpienia pierwszeństwa.. Dziś niedoszła żona, jest niedoszłą wdową. Niestety niedoszłą. Przeżyła wypadek, w  którym zginął jej narzeczony na kilka dni przed ślubem. Spróbuj poczuć jej ból, poczuć jak to jest gdy tracisz osobę, z którą chciałeś spędzić resztę życia.

Na krzyżówce, na zawrotce...

Dojeżdżasz do krzyżówki, lub zawrotki włączającej się na Twój pas. Na podporządkowanej stoi samochód. Możesz być pewien swojego pierwszeństwa. Możesz patrzeć się prosto w twarz kierowcy samochodu, który czeka na swoją kolej przejazdu. Możesz patrzeć się w piękne oczy uroczej blondynki. Ona może Cię widzieć. Ba, może się do Ciebie uśmiechać. Puszczać Ci oczko. Może nawet i machać do Ciebie, a i tak prawdopodobnie wyjedzie wprost pod Twoje koła! Cytując internetowego klasyka " co zrobisz, jak nic nie zrobisz?". Zawsze możesz zapewnić sobie sekundę lub dwie więcej na czas reakcji. Przede wszystkim nie patrz się na twarz kierowcy. Opóźni to dostrzeżenie potencjalnego ruchu liniowego samochodu. Wydaje się, że obserwowanie całego pojazdu to dobre rozwiązanie... Ale znacznie szybciej niż ruch liniowy auta, dostrzeżesz obrót jego koła. Zyskasz na tym trochę czasu na hamowanie i ewentualną zmianę pasa, gdy jest to możliwe. Nie warto też przechodzić przez takie miejsca pełnym ogniem... To chyba oczywiste.

W sznurze samochodów


Jadąc za kilkoma pojazdami, nie gap się ślepo w pierwszy samochód przed Tobą. Zawsze obserwuj możliwie najdalszy samochód, jaki tylko jest w zasięgu Twojego wzroku. Jeśli samochód przed Tobą to nie ciężarówka, lub dostawczak, staraj się nawet i poprzez jego szyby obserwować lampy następnych pojazdów. Nie ufaj kierowcy z przodu. On także może się zagapić lub po prostu opóźnić hamowanie a Tobie może nagle zrobić się nieco "cieplej". Gdy samochód przed Twoim motocyklem nie posiada szyb, trzymaj się możliwie blisko jednej z krawędzi Twojego pasa by móc obserwować sytuację za poprzedzającym  pojazdem. W razie gwałtownego hamowania w sznurze pojazdów, podczas zatrzymywania motocykla zmień delikatnie tor jazdy, tak aby kończyło się ono pomiędzy samochodami, a nie na zderzaku wozu za którym jechałeś. Owca w stadzie, zawsze śledzi zad owcy z przodu, pewnie widziałeś już owcze tornada, efekt jest podobny ;)

Koleiny, koleiny i kolejny dzwon...

Wrogiem każdego motocyklisty jeżdżącego po mieście są koleiny.Wie o tym każdy posiadacz motocykla, a szczególnie jednośladu o szerokich kapciach. I teraz odwieczne pytanie... Jechać w koleinie? Na jej grzbiecie? Najlepiej zmienić pas, na taki który jest płaski. Nie zawsze jest to możliwe, co w takim wypadku? Zazwyczaj asfalt jest najrówniejszy w jej środku, co zapewnia lepszą przyczepność przy hamowaniu. Z kolei w kryzysowej sytuacji dużo ciężej będzie nam wyjechać z asfaltowego wąwozu, niż zjechać z koleiny na bok pasa, lub zmienić pas. W przypadku jazdy w koleinach najlepiej zachować większą odległość od pojazdu poprzedzającego.

Tramwaje, pociągi, torowiska i przejazdy kolejowe...

W dużych miastach to normalny widok. Jednak wiąże się z nim kolejne niebezpieczeństwo. Stal szlifowana przez metalowe koła tramwaju jest bardzo śliska. Szczególnie gdy jest mokra. Jak pokonywać przejazdy kolejowe i tory? Należy przejeżdżać przez nie pod kątem możliwie najbliższym kątowi prostemu. W takim przypadku nie powinniśmy również odkręcać manetki do jej maksymalnego położenia. 

Przejścia dla pieszych

Dojeżdżając do przejścia, miej na uwadze światła samochodów przed Tobą. Jeśli ktoś hamuje, to może to oznaczać, że zaraz na Twoim pasie pojawi się pieszy. Poza tym, zawsze obserwuj obie strony drogi. Uważnie. Piesi na przejściach nie biorą się znikąd. Nie spawnują się jak w grze komputerowej. 

Rowerzyści...

Widać to szczególnie w Krakowie, gdzie funkcjonuje Krakowska Masa Krytyczna. Nic innego, jak grupa ludzi jeżdżących na rolkach i rowerach, która średnio raz, czy dwa razy w miesiącu organizuje masowy przejazd przez najczęściej uczęszczane ulice Krakowa. Tylko po to, by sparaliżować cały Kraków na kilka godzin i przypomnieć o nierównościach na chodnikach i małej ilości stojaków na rowery lub małym odsetku ścieżek rowerowych. Wszystko fajnie, jednak statystycznie rowerzyści to najczęstsza grupa ludzi przejeżdżających na czerwonym. Każdy ma obowiązek trzymania się możliwie jak najbliżej prawej krawędzi jezdni. Niekiedy jednak rowerzyści pojawiają się na środku ulicy znikąd. Gdyby nie to, że rowerzyści nie mają OC, polowałbym na takich... Często w miejscach gdzie maksymalna dozwolona prędkość to np. 70km/h. Często też, rowerzyści zeskakują z chodnika na jezdnię, nie upewniając się przy tym, czy mogą wykonać taki manewr bezpiecznie. W poprzednim akapicie wspomniałem o przejściach. Niekiedy, rowerzyści wprost wpadając na przysłowiową zebrę i przejeżdżają przez nią ile sił w nogach w myśl zasady "przecież zdążę". Na tych trzeba po prostu uważać. Należy zachować książkową "szczególną" ostrożność.