Tak wyglądają litrowe Suzuki w edycji specjalnej Yoshimura

GSX-S 1000 - uliczny motocykl z duszą GSX-R, o którego pojawieniu się każdy marzył. Tym dziwniejsze, że kiedy już się ukazał, to nie wzbudził zbytniego entuzjazmu. Powiemy więcej: nie wzbudził faktycznie żadnego entuzjazmu... Czy da się to zmienić?

Jest jeden prosty sposób na ożywienie zainteresowania modelem, zwłaszcza, gdy za wcześnie na wypuszczanie następcy. Można wypuścić wersję specjalną. W ten sposób doczekaliśmy się GSX-S 100 Yoshimura Special Edition. Nowe szaty dostał zarówno naked, jak i wersja ubrana (GSX-S 1000F).

Yoshimura od lat jest odpowiedzialna za wyposażanie motocykli Suzuki w świetnie brzmiące tłumiki. Nic więc dziwnego, że obok malowania najmocniejszym akcentem motocykla jest pięknie wykończony tłumik Yoshimura R11. Do tego dostajemy kilka detali dodających prestiżu (i ceny) motocyklowi.

Szaro-ogniste malowanie to nie wszystko!

Logo Yoshimury na nakrętce trzpienia kierownicy, loga na zakończeniu manetek, na nakrętce wlewu oleju... Jeśli waszym fetyszem jest logo Yoshimury, to powinniście zainteresować się tym motocyklem.

Poza tym dostajemy anodowaną pokrywę skrzyni biegów, czerwony pasek na obręczy koła, ładnie wykończony korek wlewu paliwa, klamki w matowej czerni... Specjalne edycje mają prawo nieco zaszpanować.

Cena edycji specjalnej jest o wyższa o 700£ (ok. 4200 zł). Za lans się płaci : )

Jak zauważyliśmy w jednym z MB News najbardziej rozpoznawalną cechą modelu było jego niebiesko-perłowe malowanie. Specjalna edycja Yoshimura poszła w stonowaną szarość ożywioną czerwonymi elementami graficznymi. Szarą myszką jednak GSX-S być nie zamierza. To raczej ultra-agresywna motomysz.