Honda CB-F - "rasowy Hornet", który pojawi się za wcześnie, czy za późno?

Wyobraźmy sobie na chwilę bliższą naszym oczekiwaniom wersję świata. Bylibyśmy teraz po targach Motor Show w Poznaniu. W ten sam ostatni weekend marca odbyłoby się 47. Tokyo Motorcycle Show.  Na japońskiej imprezie pokazane byłyby najnowsze motocykle: premiery na rok 2020 i wizje koncepcyjne. W tym także Honda CB-F.

Marzenie... A teraz otwórzmy oczy

Rzeczywistość trochę odbiega od naszych oczekiwań. Wyścigi MotoGP odbywają się w grze komputerowej i co więcej wygrywa w nich Alex Marquez. 47. targi motocyklowe w Tokio oczywiście nigdy się nie odbyły – impreza została odwołana w pierwszym tygodniu marca z powodu zataczającej coraz szersze kręgi epidemii koronawirusa SARS Cov-2. Swoje motocykle producenci mogli pokazać co najwyżej w formie wirtualnej.

Prostota, czystość linii i klasyka w świetnej harmonii - koncept Honda CB-F

Tak zrobiła min. Honda ze swoim koncepcyjnym modelem CB-F. Motocykl czerpie z klasyki i odwołuje się do korzeni japońskich motocykli. Honda CB-F jest mniej ekstrawagancka i mniej masywna niż litrowa CB z serii Neo Sports Cafe (CB 1000R). Wizualnie nawiązuje do lat '70 i '80, kiedy to japońskie motocykle na dobre zadomowiły się w Europie i USA.

Minimalistyczny efekt potęguje brak lusterek, kierunkowskazów i uchwytu na tablicę rejestracyjną. Tym bardziej staje się jasne, że to niestety dopiero koncept.

Jeżeli projekt zostanie zrealizowany to należy spodziewać się interesującego wariantu na temat retro nakeda z litrowym silnikiem i mocy około 145 KM - jak standardowa CB 1000R. Projekt skromny, niemal minimalistyczny - zwróćcie uwagę na ten prosty wydech! Na lampę, na krótki błotnik przedni, na kanciasty zbiornik paliwa i długi zadupek...

Sylwetka CB w tej wizji jest lekka i czysta. Bez fajerwerków, w stylu modern-retro i klasycznych motocykli japońskich. Ale może tego właśnie nam trzeba?