Bimota proponuje motocykle jutra?

Dwóch projektantów: Jean Thomas Mayer i Maxim Le Fabvre zaproponowali dwa futurystyczne projekty opatrzone logiem Bimoty. Fani sience-fiction będą zachwyceni!

Włoska firma powstała na początku lat 70. jako dzieło trzech partnerów: Bianchi, Morri i Tamburini. Akronim pierwszych liter nazwisk twórców złożył się na nazwę Bimota. Firma od początku działalności kojarzona była z niekonwecjonalnego podejścia do projektowania motocykli. O wyobraźni projektantów Bimoty można się było przekonać na tegorocznej edycji mediolańskiej EICMA, na której zaprezentowano min. Bimota Impeto.

Koncepty, póki co, nie wyszły z fazy szkiców i grafik. Innowacyjność projektów opiera się nie tylko na designie i planowanych osiągach, ale na rozwiązaniach, które wykraczają poza dotychczasowe podejście do motocyklizmu. Pomysły tyleż nierealne, co stymulujące umysł i wyobraźnie. Tak więc: jak może wyglądać Tamburini ery cyfrowej?

Hmmm... Na pierwszy rzut oka można zwątpić, czy Thomas i Maxim jeździli kiedyś motocyklem...

Jean Thomas Mayer zaproponował zastosowanie przymocowanej do zawieszenia obudowy i pływającej "silniko-ramy". Projekt nazwany został Balance Motorcycle Concept. Jak to ma w założeniu działać? W trakcie przyspieszania czujnik umieszczony w kanapie rejestruje przesunięcie ciężaru motocyklisty i elektroniczny system przesuwa silnik i całe położenie motocyklisty (środek ciężkości) do przodu aby zrównoważyć motocykl. Pomysł interesujący, ale przekreślający w całą technika jazdy motocyklem jaką znamy - związaną z pracą ciałem na motocyklu. Czy to się przyjmie?

Niewygodne i niekoniecznie bezpieczne? Pomysły projektantów można by potraktować jako ciekawostkę, gdyby nie jedna zasadnicza obserwacja: generalnie w motocyklach nie chodzi ani o komfort ani o bezpieczeństwo. Więc o co? I czy projekty Bimoty przekreślają tę ideę? 

A druga koncepcja? Le Fabvre, Francuz, wyobraził sobie egzoszkielet, pewnego rodzaju kapsułę obejmującą biodra, uda i plecy motocyklisty. Konstrukcja wymusza przyjęcie przez kierowcę pozycji embrionalnej, a motocykl nie ma kanapy. W ten sposób kierowca staje się integralną częścią maszyny, co z pewnością jest interesującym doznaniem, ale czy komfortowym? Kwestie bezpieczeństwa nie budzą naszego większego zastrzeżenia. W erze poduszek powietrznych montowanych w kombinezonach motocyklowych z pewnością znalazłoby się rozwiązanie np. katapulta : )

Jedne innowacje rozwiązują realne problemy i zostają przyjęte z otwartymi ramionami, inne proponują rozwiązanie problemów, które dopiero się pojawią (motocykle elektryczne), a jeszcze inne wyprzedzają swoją epokę i spotykają się ze sceptycznym przyjęciem. Kiedyś może pojawi się pomysł egzoszkieletu zintegrowanego z motocyklem i motocykla dopasowującego swój środek ciężkości w zależności od warunków, ale póki co pozostaje nam obserwować rozwój technologii. I przychylnie patrzeć na wszelkiego rodzaju marzycieli.