Motocykl zbudowany z drewna i napędzany olejem z alg morskich? Brzmi jak senne marzenie ekologów, albo bajka dla dzieci. Taki właśnie pojazd zbudowała dwójka kumpli z Holandii.
Projektant Ritsert Mans i naukowiec Peter Mooji mają ambitny cel. Postanowili udowodnić światu, że można podróżować "inaczej", "w zgodzie z naturą". Udowodnić, że nie trzeba finansować koncernów paliwowych i płacić akcyzy. Generalnie zyskali nasz szacunek - chłopaki szarpnęli się na dogmat ; )
W tym miejscu ciekawostka: wiedzieliście, że Holandia po czesku nazywa się "Nizozemsko"?
Do rzeczy: Mans zaprojektował drewniany motocykl, a Mooji zajął się hodowlą alg, które wyprodukowały paliwo. Nadwozie pojazdu prawie w 100% zrobione jest z drewna. Co najbardziej zaskakujące - to jedzie. Jak na drewniany motocykl napędzany olejem z mikroorganizmów jest to swojego rodzaju sukces.
Zbawienie ludzkości w płynie
Motocykl jest częścią szerszej idei, według której wykorzystanie oleju produkowanego przez algi jest w stanie ocalić ludzkość i planetę przed ekologiczną katastrofą. Rozumiemy troskę - Holandia z racji położenia szybko znajdzie się pod wodą. Wizja twórców zakłada oparcie funkcjonowania całych społeczności na energii pozyskiwanej z biomasy. Póki co - brzmi to niedorzecznie.
Nawet jeśli całość wygląda dość komicznie, to temu duetowi nie da się odmówić swojego rodzaju spontaniczności (albo oderwania od rzeczywistości).
Co by nie było: w zalewie pesymistycznych wizji przyszłości z sympatią będziemy spoglądać na małe mikroorganizmy, które być może w przyszłości będą napędzać nasze jednoślady. A wszystkim marzycielom życzymy powodzenia!