Suzuki GSF / Bandit 650S (2005 - 2006)

Moje 1 moto . Co tu dużo pisać nieśmiertelny olejak :)

Bardzo przyjazne moto (650 na gaźnikach). Przez 5 lat i 20 tys km tylko jadna awaria spowodowana wjechaniem w dziure w rumunii (wylecial olej z lagi) reszta to tylko regulacje i wymiany czesci eksploatacyjnych jak hamulce.

Do dluższych wypadów kanapa niewygodna (boli tyłek) ale na wypady po max 500 km dziennie spoko (przy 900 zapominasz o przyjemnosci z jazdy i jedyne o czym myslisz to Pavulon aby ulżyć bólowi tyłka :D)

Spalanie srednie z trasy do rumunii 4,8l

Moto ciężkie ale przewidywalne, mocy troche jest ale przy 2 osobach malo. Ogólnie moto które cię nie skrzywdzi ale gdy trzeba to zbierze sie w sobie i pokaże pazura.

Największy mankament to nuda i słabe hamulce...

Na pierwsze moto może się okazać za ciężki, poza tym wiele wybacza. ABS daje radę, choć hamulce nie należą do najmocniejszych.

Moje pierwsze moto, mam go do dzisiaj. Zjechałem nim Austrię, Włochy i całe Alpy. Bardzo fajny motocykl do turystyki. Wygodna pozycja, bardzo dobrze wywazony, przystepny i przewidywalny w prowadzeniu. Nie ma tendencji do shimy nawet w okolicach Vmax 200km/h "z groszami". Warto kanapę dać do obszycia i wymienić gąbki na żel jak ktoś chce jeździć wiecej jak te 6h dziennie. Najwiekszy atut to silnik. Pancerny i prosty w serwisie. Wystarczy wymieniac olej co 6tys, co 12tys kontrolować luz zaworowy na śróbki, wymieniać świece i będzie robił astronomiczne przebiegi. Wzorowa bezawaryjność, bardzo prosta elektryka (regulator napięcia w formie miedzianego opornika, nie ma co sie tam spalić), jak jest sprawny pod blokiem, ma ładowanie, ma kompresje, zawory nie klepią, sprżegło sie nie ślizga, nie leje się z niego, to można bez obaw jechac tym nawet do Portugali. Jestem go bardziej pewny niż nowego moto z salonu gdzie elektroniki nasrane i pierwszy problem z elektryka kończy się lawetą. Bardzo prosty serwis , wszystko można zrobić przy nim samemu z odrobiną pomocy z YT, wszystko jest skrajnie uproszczone w tym motocyklu. Dynamika bardzo dobra, radzi sobie i w górach i na autostradzie, z praktycznego punktu widzenia nic wiecej nie potrzeba. Od Bandita 600 różni się znacząco momentem obrotowym ktory jest dużo niżej, dużo lepiej odchodzi na 6-stym biegu i że nie trzeba go tak kręcić to pali szklankę mniej. Cały motocykl jest zestrojony do spokojnej jazdy i ten silnik zapewnia duzy zapas mocy - ani zawieszenia ani heble nie pozwalają na wykozystanie potencjału tego pieca. To nie jest motocykl sportowy a Bandit to tylko z nazwy, prawdziwy Bandit to tylko 1200. Bandit 650 to mocniejsza, bardziej uniwersalna alternatywa dla Yamaha XJ600 i tak trzeba go oceniać.