Komisja MotoGP wprowadziła zakaz stosowania urządzeń aerodynamicznych dla Moto2 i Moto3. Decyzja faktycznie zatrzymuje prace nad poprawianiem właściwości jezdnych motocykli startujących w tych seriach za pomocą "skrzydełek". W MotoGP wojna nadal trwa.
Aerodynamika to wyjątkowo skomplikowana kwestia w wyścigach motocyklowych. Usprawnieniom w tej dziedzinie, w zależności od konstruktora, przypisuje się zbyt dużą lub zbyt małą wartość.
Pochylenie motocykla w zakręcie, unoszenie przedniego koła podczas przyspieszania, nurkowanie przodu podczas hamowania - rozwiązanie aerodynamiczne musi działać w bardzo zróżnicowanych warunkach fizycznych.
Faktem jest, że mnogość i dynamika pozycji motocykla jest tak duża, że faktycznie wyklucza znalezienie optymalnego rozwiązania. Tutaj zyskasz - tam stracisz.
MSMA - stowarzyszenie producentów w sportach motocyklowych ma możliwość zablokowania stosowania "skrzydełek". Jednak opinie w organizacji są mocno podzielone. Producenci (tacy jak Yamaha czy Ducati) wydali spore sumy na badania CFD (obliczanie dynamiki płynów), testy w tunelach aerodynamicznych, oraz modelowanie. A owocem tych inwestycji są właśnie nieszczęsne skrzydełka.
Jednak zgoda MSMA nie będzie konieczna, jeżeli okaże się, że elementy aerodynamiczne mogą zranić kogoś w czasie wyścigu. Jeśli element odczepi się, albo w przypadku kraksy zrani zawodnika istnieje duże prawdopodobieństwo, że kwestia zostanie szybko rozstrzygnięta.