Nick Sanders - siedem razy dookoła świata, czyli turystyka w wydaniu ekstremalnym

Nick Sanders słynie z ekstremalnych wypraw motocyklowych. Ma 35 lat doświadczenia w podróżowaniu na dwóch kołach. Siedmiokrotnie okrążył ziemię, ośmiokrotnie przejechał obie Ameryki, a to tylko nieliczne z jego wypraw. Obecnie jest w drodze do Władywostoku i przy tej okazji 03.10.2017 udał się przeprowadzić z nim rozmowę w Warszawie. Specjalnie dla Motobandy rozmawiał Jan Kotowski - Młody Kot o Motoryzacji.

Jan Kotowski: Nick z jakiego kraju teraz podróżujesz, z Walii?

Nick Sanders: Jadę z Walii, z mojego rodzinnego miasta Machynleeth. To jest środkowa Walia. Jadę do Władywostoku, to mój drugi raz w Polsce. Tak więc jadę przez Europe, Polskę, kraje Bałtyckie, Rosję, Mongolię aż do Władywostoku. I zrobię to w 7 tygodni.Jest to rozsądne tempo, ponieważ nie mam zbyt dużo czasu. Im więcej czasu jesteś poza domem, tym więcej to kosztuje. Wiesz, nie jestem na wakacjach, jestem profesjonalnym motocyklistą, sponsorowanym przez Yamahę. Ale wyprawa musi być szybka, muszę szybko dostarczyć informację, spotkać ludzi i opowiedzieć historię.


J.K.: Co jest tą główną rzeczą, która sprawia przez te wszystkie lata, że siadasz na motocyklu i wyruszasz w trasę? W jednym z wywiadów z tobą, przeczytałem, że pewnego dnia poczułeś się samotny z tym wszystkim, że chciałeś się tym podzielić. Ale znów, jesteś w drodze sam, prawda? 

N.S.: Zawsze sam... w tym momencie tak, podróżuję samotnie. Czasami to trudne, ponieważ jesteś sam, daleko od rodziny. A mam troje dzieci i lubie swoje życie, tak samo jak Ty lubisz swoje, ale to prawie jak obowiązek. Wiesz, jeżdżę motocyklem od wielu lat. Byłem na około świata na motocyklu 7 razy, przejechałem obie Ameryki - od Ziemi Ognistej na Alaskę 8 razy. Wiesz, to prawie milion kilometrów. To jest to w czym jestem dobry, dlatego to robię. To jest moja główna praca, TO JEST moja praca i zawsze nią była. Tak, tak oczywiście to jest pasja i lubię ją ale to wciąż jest praca.

Argentyna

J.K.: A gdybyś mógł się nią podzielić, jak byś to zrobił? Jak podzielił byś się swoją pasją?

N.S.: Jak się nią dzielę? Cóż, poprzez pisanie dzielę się entuzjazmem podróżowania, odwiedzaniem krajów. No i bardzo dobrze współpracuję z ludźmi. Lubię ludzi. Lubię Polaków, Litwinów, Rosjan... czemu nie? Zwyczajni ludzie są fantastyczni. To zawsze ludzie na szczycie czynią nasze życie trochę trudniejszym.  No i myślę, że czasem musisz być gawędziarzem i opowiedzieć historię. Mam wielu fanów w UK, może w Europie... generalnie są rozproszeni po całym świecie. To ludzie, którzy uwielbiają ultra wytrzymałościowe, długodystansowe wyprawy motocyklowe. Prawdopodobnie przejechałem więcej tego typu wypraw niż ktokolwiek na świecie. Myślę, że to przez to, że jeżdżę już tak długo - 35 lat!

W drodze przez Ziemię Ognistą (Ameryka Południowa)

J.K.: Tak ale wiesz, jest w Tobie coś niespotykanego. W momencie kiedy po raz pierwszy podaliśmy sobie ręce, zobaczyłem Cię całego mokrego. I zobaczyłem Twój uśmiech, powiedziałeś: cześć... już wtedy poczułem całą tą pasję! A mamy dzisiaj fatalną pogodę, jest mokro, jest już raczej zimno...

N.S.: A wiesz, to tylko deszcz... Nie ma czegoś takiego jak zła pogoda, są kiepskie ubrania.To jest tak, że nie wiem co będzie kolejną rzeczą, którą dzisiaj zrobię. To nie ma znaczenia, może odpalę swój komputer? Dużo mojego życia toczy się w mojej głowie... Edytuje krótkie filmy na social media. 2-3 minutowe klipy, z których każdy opowiada historię z początkiem, środkiem i końcem. To bardzo ekscytujące. I nie są one tylko o mnie, o mnie i o mnie. Są o ludziach, których spotykam, w większości każdy nosi w sobie jakąś motocyklową historię. Więc tworzę te krótkie historie, a ludzie w swoich domach oglądają je siedząc z kubkiem kawy i one rozjaśniają ich dzień. No i pokazują, także jak podróżuję Yamahą Tracer.

Yamaha od lat wspiera wyprawy Nicka

J.K.: Organizowałeś wyprawę na około świata w 2012 roku. Tak, w 2002, wybacz pomyłkę...

N.S.: W 2002 i w 2004 roku zabrałem 23 motocyklistów w wyprawę na około świata. 

J.K.: Zastanawiałem się, co było najtrudniejszym zadaniem dla Ciebie, kiedy przyszło do podróży. Co było największą przeszkodą, w zorganizowaniu tego typu zadania dla tak dużej grupy ludzi?

N.S.: To kwestia tego, że nie widzę tu nic bardzo trudnego. To jest pointa. Ponieważ zawsze chciałem być najlepszy na świecie w czymś ale nie wiedziałem w czym, ale rok po roku, kiedy wkładasz w coś wiele wysiłku i pasji, powoli stajesz się lepszy. Coraz lepszy. Jeśli przeanalizujesz swoje błędy i spojrzysz na siebie, nie jako na doskonałą osobę ale kogoś przytłoczonego, kto przez lata starał się być coraz lepszy, w końcu stajesz się najlepszy na świecie. Rzeczywiście tak jest. To jest kombinacja wielu rzeczy, nie chodzi tu tylko o motocykl.

Wszyscy możemy jeździć motocyklem, ale o czym myślisz kiedy jedziesz? Jak radzisz sobie z ludźmi? Czy oni opowiedzą Ci swoje historie, o swoim życiu? Wiesz, dlaczego podróżujesz, dlaczego tu jesteś? Także, to co tu tworzymy to poczucie celu - dlaczego jeździmy na motocyklach? Dlaczego? To pasja, która jest niemal równie ważna co samo życie. Jeśli ludzie mają wybór między swoją żoną, psem a motocyklem, zawsze wybierają motocykl. To oczywiste i ja wciąż to czuję. 

J.K.: Kiedy planujesz podróż lub kiedy już jedziesz, co sprawia ci najwięcej trudności?

N.S.: To upewnienie się, że kierowcy wierzą mi i robią dokładnie to co im powiem. Bo jeśli jedziesz na ekstremalna wyprawę... A organizuję bez wątpienia najbardziej ekstremalne wyprawy na świecie - zabrałem klientów z Ziemi Ognistej na Alaskę 3 razy! - to jest ciężka podróż. Jedziesz przez Patagonię, Chile, Peru, Kolumbię, Kostarykę, Nikaraguę, Meksyk - niebezpieczne miejsca.

Peru

Tak więc muszę w nich umieścić wiarę we mnie, że jadąc ze mną i ufając mi są bezpieczni. To tworzy bardzo udany zespół i to jest najtrudniejsza sprawa. Rezerwacja lotów, transport motocykli, hotele - to łatwizna. Mamy jakiś psychologiczny, szósty zmysł, który określa co jest dobre, co jest złe. Ludzie Cię obserwują i nie każdy z nich jest dobry. Mieliśmy takie problemy w przeszłości. Okradano nas, mieliśmy wypadki, przeżyliśmy wszystko... mieliśmy porwanie w Meksyku, mój kierowca został porwany. Następnego dnia wykupiliśmy go, no i straciłem 20 000 dolarów.

J.K.: Czyli te podróże, ekstremalne podróże są tylko dla twardzieli?

N.S.: Nie, nie. Większość ludzi z którymi jeżdżę to dobrzy, pełni pasji motocykliści, którzy z czasem stają się twardsi.

J.K.: Czyli jest to raczej kwestia przebywania w powiedzmy mało przyjaznym środowisku, które wymaga żeby być twardym?

N.S.: Cóż, ujmę to w ten sposób: to zależy od Twojego podejścia, to nie musi być nieprzyjazne środowisko. Zawsze znajdzie się ktoś większy od Ciebie, kto ci pokaże. Ale to nie znaczy, że masz chodzić na około i być zły dla ludzi, jeśli obdarujesz kogoś uśmiechem, to zazwyczaj działa... choć nie zawsze!

Podróż na Yamaha YZF-R1

J.K.: To najbezpieczniejsza i najlepsza broń na świecie, przy okazji bardzo zaraźliwa... to broń biologiczna.

N.S.: Haha, tak, tak! To tak samo jak z ziewaniem. Ta sama sprawa.

J.K.: Ledwo to powiedziałeś a ja już prawie ziewam! Jest wciąż rano a ja nie miałem swojej przejażdżki na pobudkę. Powiedziałeś, że masz rodzinę. Co sądzi o tym wszystkim twoja żona?

N.S.: Mam troje dzieci, jeden chłopak ma 19 lat, drugi 17 lat i dziewczyna 15 lat. Nie jeżdżą motocyklami.

J.K.: Wcale?

N.S.: Tak. Są w większości moimi przeciwnościami. Jak mogłyby jeździć motocyklami i porównywać się ze swoim ojcem? Wiesz, one chcą być najlepsze w tym co same robią. Wiedzą, że nie będą lepsze niż ja i tak to właśnie jest... ciężko. Ale pozwalam im robić inne rzeczy, są istotniejsze sprawy niż jazda na motocyklu.

J.K.: To oczywiste, że Cię kochają, że tęsknią za tobą... ale przez lata, ty wciąż jeździsz na około świata?

N.S.: Myślę, że moje dzieci nie do końca rozumieją czym się zajmuję, mimo że robię to 20-30 lat. To za daleko dla nich. Większość 18 letnich chłopców tak naprawdę interesuje się tylko dziewczynami, jak przypuszczam. Nie Władywostokiem, to dla nich ma prawdę nie jest ciekawe. Może z czasem mnie zrozumieją. Byłem w Australii już 5 razy, w Indiach 20 razy, w Maroko 20 razy, na około świata 7 razy, w Peru 7 razy ... byłem w tak wielu krajach świata tyle razy...

Portret z USA

Dalej jadę do Ameryki Północnej, gdzie od marca będę kontynuował wyprawę. Od Los Angeles poprzez Dempster Highway, nową autostradę biegnącą tuż za kołem podbiegunowym w Kanadzie, aż do Nowego Yorku, gdzie zakończę wyprawę. 40 00:10:08,000 >> Nick: Także w zasadzie jadę na około korony świata, po jego szczycie, więc dystans jest trochę krótszy. 

J.K.: Jakie są Twoje plany na przyszłość, mam na myśli dalekosiężne plany? Masz jakiś cel czy po prostu chcesz cieszyć się tym co robisz?

N.S.: Nie zawsze masz nad wszystkim kontrole, rzeczy się zmieniają, także dla mnie. To zależy od tego czy Yamaha i Touratech będą nadal mnie sponsorować. Starzeje się chociaż czuje się dobrze ale mogą mieć inne plany.Z drugiej strony, mam tak wiele doświadczenia... Zebranie tego doświadczenia komukolwiek innemu zajmie kolejne 30 lat.

USA - Brookes Range

J.K.: Czy ciągle czujesz potrzebę prędkości?

N.S.: Nie, to wszystko już za mną. Kiedy byłem w UK i rozmawiałem z szefem Yamahy, w 2005 roku sprzedali więcej motocykli z mojego powodu niż przez Valentino Rossiego. TO fakt, który udowodniły statystyki i zarząd Yamahy. Ale to było tylko w UK, Valentino Rossi jest niesamowitą ikoną, wszyscy to wiemy.

J.K.: Oczywiście, sam w sobie jest marką... 

N.S.: Oczywiście, ale ja dużo bardziej stanowię markę. Dużo bardziej wyspecjalizowaną markę w sektorze adventure, gdzie końcowy klient może robić to co ja, natomiast nie może robić tego co Valentino Rossi. I to jest różnica, tak więc jestem bardzo dostępny.

J.K.: Ok ale czy masz w sobie ten ciąg do szybkiej jazdy?

N.S.: Do jazdy motocyklem. Tak, właśnie stworzyłem festiwal motocyklowo-muzyczny. Powinniśmy mieć tysiące bikerów, którzy przybędą do nas w maju. Jest całkiem sporo polskich motocyklistów żyjących w Londynie, którzy też tam będą. Ale chodzi o to, że ten festiwal jest czymś szerszym. To całkiem interesujące, musisz wypełnić czas rzeczami, które Cię zajmą, inaczej umrzesz. Człowiek który odchodzi na emeryturę, umiera. Więc może nigdy nie odejdę, zawszę będę kontynuować to co robię. To jest odpowiedź.

Yamahą przez pustynię

J.K.: Myślałeś o tym żeby opłynąć świat jachtem?

N.S.: Nie, ponieważ to poważna żegluga a ja nie jestem żeglarzem. Musisz mieć swoje granice we wszystkim co robisz. Ponieważ gdybym chciał być w tym dobry, zajęłoby mi 2-3 lata aby zostać dobrym żeglarzem. Pozostaję najlepszy na świecie w tym co robię, jako motocyklista wyprawowy i będę w tym coraz lepszy, upraszczając. Byłem w Telewizji Polskiej (TVP) w 1996 roku, kiedy okrążyłem świat Daytoną 900 w 30 dni i ustanowiłem rekord świata. 

J.K.: Tak to było niesamowite. Jak długo udawało Ci się spać na dobę?

N.S.: 10-15 minut co 4 godziny. 

J.K.: I masz to wszystko opisane, prawda?

N.S.: Tak, wydałem książkę, nagrałem filmy... wejdź na stronę: www.nicksanders.com i znajdziesz tam wszystko.

J.K.: Nie myślałem o tym w ogóle wcześniej, ponieważ jak wiesz jeżdżę sportowym motocyklem i 300 kilometrów na nim... ale może to własnie sposób na życie?

N.S.: Oczywiście, możesz to zrobić

J.K.: : Mówiąc o klientach w twoim biznesie, czy masz stałych klientów? Takich, którzy ciągle z Tobą jeżdżą?

N.S.: Tak, tak. Byłem w Timbuktu 3 razy z klientami, teraz to zbyt niebezpieczne. Ale gdybym chciał pojechać tam znowu, zorganizować podróż Londyn-Timbuktu i z powrotem, wykonałbym 20 telefonów i ekipa byłaby skompletowana w ciągu jednego dnia. Poważnie, odzwierciedlam tę relację poprzez oferowanie na prawdę dobrych cen. Jest tak tanio, jak tylko jestem w stanie to zorganizować. Nie myślę ile mógłbym zarobić, zastanawiam się jaka jest absolutna rozsądna wartość takiej transakcji. Zarabiam minimum i to jest akceptowalne. Dzięki temu żyję z tego co zarobię i jestem w tym biznesie do dzisiaj ale nie jestem bogaczem.


Zawsze chciałem być milionerem, ok? Ale rozmawiałem z kolegą, który jest milionerem i powiedział mi: Nick nie żyjesz życiem milionera ale multimilionera. I to jest prawda, z tym że bez pieniędzy. Ponieważ jeśli zarobisz milion funtów, ta osoba dalej chce zarobić więcej, nie ma czasu. Czuje odpowiedzialność pieniądza, ma sporo ale nie dość dużo. A kiedy jesteś multimilionerem, masz mnóstwo pieniędzy i dużo czasu. I to jest to co mam sam.

J.K.: (westchnienie, śmiech) no to mamy coś wspólnego!

N.S.: Mamy! Coś dobrego wyjdzie z tej rozmowy.

J.K.: Zdecydowanie, wywiad z Tobą ukaże się na portalu motobanda.pl.

N.S.: Wiesz jak do mnie dotrzeć przez moją stronę, to łatwe! 

Prawa autorskie do zdjęć w artykule i w video należą do Nicka Sandersa - dziękujemy za ich udostępnienie w celu zilustrowania wywiadu!

Rozmawiał: Jan Kotowski - https://www.facebook.com/MlodyKotMotostory/

Strona Nicka: https://www.nicksanders.com

Facebook: https://www.facebook.com/NickSandersOfficial/