7 Błędów początkujących motocyklistów

    Oto siedem błędów, grzeszków i zachowań, na których sami się łapiemy, a które mogą skończyć się nieprzyjemnie. Szczególnie jeżeli to pierwszy sezon. Szczególnie kiedy dopiero zdobywa się doświadczenie, a wiele sytuacji jest zupełnie nowych. Jazda motocyklem bywa ryzykowna, ale można wyeliminować część błędów już na samym początku przygody. Zestawienie nie tylko dla motocyklistów zaczynających swój pierwszy sezon!

1. Patrzenie na prędkościomierz

Na Motobandzie nieraz wspominaliśmy o fiksacji wzroku jako jednym z zagrożeń dla motocyklistów. Tymczasem dotychczas pomijaliśmy częsty nawyk towarzyszący początkującym motocyklistom, czyli zerkanie na zegary, na licznik, czy na kokpit. Analogowe zegary do dziś rzadkość, zazwyczaj mamy do czynienia z wyświetlaczem ciekłokrystalicznym często o umiarkowanej czytelności, czy barwnym i kontrastowym ekranem LCD. Efektowne i nasycone informacjami kokpity mimowolnie przykuwają wzrok nie tylko na postoju, ale również podczas jazdy. Warto świadomie kontrolować ten nawyk.

Czytelny kokpit współczesnych motocykli to duży atut

Pokusa zerkania na kokpit jest jeszcze silniejsza jeżeli motocykl posiada wyświetlacz biegów. Zauważyłem to na własnym przykładzie. Jest to wygodne, ale rozleniwiające i odbierające część skupienia na jeździe. Osobiście cenię sobie w Ducati Monster 620 jego szorstką kulturę pracy silnika i wąski zakres użytecznych obrotów. Na niskich obrotach motocykl szarpie, na wysokich nie ma mocy. Nie zawsze jest to pożądane, ale uważam, że w gruncie rzeczy rozwija mnie jako motocyklistę. Skupiony jestem na jeździe na odpowiednim biegu i obrotach bez potrzeby notorycznego zerkania na zegary.

2. Zapominanie o zapięciu kasku

Komu nigdy nie zapomniało się zapiąć kasku przed jazdą niech pierwszy rzuci kamieniem. Pośpiech, nieuwaga, roztargnienie - zakładamy kask, rękawice, wsiadamy na motocykl i po drodze zaczyna się dziać coś niespodziewanego. O tym, że zapomnieliśmy zapiąć kasku przekonujemy się z reguły przy jakichś 50 km/h kiedy pasek od zapięcia zaczyna uderzać w skorupę kasku.

Ale może być jeszcze gorzej. Przy większej prędkości za luźny lub źle dopasowany kask może zacząć nam go ściągać z głowy w czasie jazdy. Obie sytuacje są niebezpieczne. Dlatego od razu po zorientowaniu się w przeoczeniu zapięcia kasku trzeba się zatrzymać, ściągnąć rękawice, zapiąć kask i z powrotem w drogę.

Za każdym razem po niezapięciu kasku towarzyszy nam uczucie lekkiego zaskoczenia i niedowierzania...

Inna kwestia to nieprawidłowe wyregulowanie zapięcia. Dotyczy to w szczególności często spotykanych zapięć typu mikro-click (mikrometryczne). Jest ono szybkie i wygodne nawet w rękawicy, ale wymaga odpowiedniego wyregulowania długości pasków. W przypadku niezawodnego i prostego podwójnego D (double D, DD) obowiązuje intuicyjna zasada dwóch palców mieszczących się między paskiem a szyją. Pasek nie będzie nas uciskać nie tylko gdy trzymamy głowę na wprost, ale także przy jej obracaniu np. podczas upewniania się o możliwości zmiany pasa ruchu. I na koniec – pro forma – zawsze wybieraj kask z homologacją!

3. Jazda z otwartym wizjerem

Tak, to może budzić sprzeciw i kontrowersje ale jazda z otwartym wizjerem jest dość ryzykowana dla naszego bezpieczeństwa. Przyznam, że sam wielokrotnie jeżdżę z otwartym wizjerem. Zazwyczaj zdarza się to kiedy panuje upał i potrzebujemy świeżego powietrza, albo kiedy wizjer paruje pod wpływem wilgoci albo niskiej temperatury.

Kaski są różne, ale wizjer lub inna osłona oczu to podstawa

Swojego czasu miałem okazję brać udział w szkoleniu na torze wyścigowym. Mimo skromnych prędkości i zupełnie nieskromnej temperatury 30*C instruktorzy z JC Group napominali każdego uczestnika jeżdżącego z uchylonym wizjerem. W momencie szlifu, czy wypadku wizjer ma chronić nasze oczy, a otwarty najpewniej się odczepi z mechanizmu. Wtedy jedynie można zacisnąć powieki żeby ziemia, piasek, czy inne drobne elementy nie wpadły do oczu. 

Jeśli chcesz poczuć wiatr na twarzy to opuść blendę przeciwsłoneczną.

Nasz znajomy Marcin z O.S.K. High wspominał jak lata temu prowadząc kursy na prawo jazdy kategorii A zdarzało mu się jeździć z otwartym wizjerem. Któregoś wieczoru czuł straszny ból oka. Okazało się, że w oku utkwił mu opiłek metalu. Częściej w nasz kask będą bombardować owady, piasek spod kół pojazdów przed nami, czy żwir i kamienie, które nabierają pędu niczym wystrzelone z procy.

W skrajnych przypadkach to grozi nie tylko wypadkiem, ale nawet uszkodzeniem wzroku. Jak uniknąć tych zagrożeń? Wybierać kaski z dobrą wentylacją, zainwestować w pinlock by uniknąć parowania szyby, podnosząc wizjer opuszczać blendę przeciwsłoneczną jeśli twój kask ją posiada.



4. Brak trzymania palców na klamce hamulca

Jazda z dwoma palcami na klamce hamulca to nawyk wart wyrobienia. Jest to rzecz na którą zwrócą wam uwagę instruktorzy w dobrej szkole jazdy. Dwa palce na dźwigni zapewniają szybszą reakcję w awaryjnej sytuacji, nie utrudniają operowania manetką, nie przeszkadzają w kierowaniu motocyklem.

Na torze zasady gry są trochę inne. Trzeba zapie***lać

Jedyne momenty w których dostrzegłem, że takie ułożenie dłoni nieco ogranicza zdarzały się na torze wyścigowym. Na torze zdecydowane odkręcanie manetki jest dość istotne, a punkty hamowania są stałe. Póki jednak dominującym środowiskiem jazdy jest ulica, dopóty warto mieć dłoń w gotowości! Szczególnie, że...

5. Obawa przed ostrym hamowaniem

... jest bardzo powszechna. Wykorzystanie w krytycznej sytuacji pełnego potencjału hamulców wymaga treningu. Nie bez powodu hamowanie awaryjne jest jednym z zadań egzaminacyjnych na prawo jazdy kategorii A. Co innego ostro zahamować na sygnał, a co innego zrobić to w "realu". Opory przed zdecydowanym wciśnięciem hamulca są zupełnie naturalne - ryzyko zblokowania tylnego lub przedniego koła jest bardzo duże. Zblokowanie tyłu to frajda, przodu niekoniecznie... Dlatego warto, żeby pierwszy motocykl wyposażony był w ABS.

Trening ostrego hamowania może być ryzykowny, ale się przydaje.

ABS to system bezpieczeństwa często sugerowany początkującym motocyklistom jako niezbędny w ich pierwszej maszynie. ABS zapobiega zablokowaniu koła podczas hamowania i choć teoretycznie nie skraca drogi hamowania, to w praktyce dzięki zachowaniu panowania nad motocyklem znacząco zwiększa bezpieczeństwo podczas ostrego, czy awaryjnego hamowania. W przypadku motocykli z ABS trzeba po prostu bez obaw wcisnąć z całej siły klamkę hamulca. Brzmi banalnie? Instynkt jest jednak silniejszy. Dlatego trening to podstawa!

6. "Nie muszę się ubierać. To blisko!"

Wiem, że jesteśmy pod tym względem monotematyczni i nie jesteśmy też święci. Jazda na zdrapkę ma w sobie coś atrakcyjnie nonszalanckiego. Jest to ryzyko którego nie warto podejmować - przecież jesteśmy rozsądnymi motocyklistami, znamy ryzyko i konsekwencje. A jednak od czasu do czasu popełniamy ten sam błąd. Z reguły jest to powiązane z niepozorną pojemnością: skuterem, motocyklem klasy 125 itp. Przecież tym się nie da szybko jechać, przy tej mocy i prędkości nie da się zrobić sobie krzywdy. Na tym właśnie polega pułapka takiego myślenia.


Jedyny uraz na motocyklu odniosłem właśnie w takich okolicznościach. Jesienny dzień, parking, pitbike MRF 140SM i przejazd w tę i z powrotem. Zaskoczony zrywnością tego małego motocykla wciskam przedni hamulec by wyhamować przed żywopłotem, uślizg koła na piasku i gleba. Efekt? Naderwane wiązadło w kolanie. W tym sezonie na pitbiku zaliczyłem liczne szlify: na torze, na placu, na hali. Za każdym razem w pełnym kombinezonie sportowym. Następnie wstawałem i mogłem jechać dalej.

O ile większość z nas podziela przekonanie, że na duży motocykl warto się dobrze ubrać, o tyle dużo pobłażliwiej traktujemy krótkie wypady na motocyklach o mniejszej mocy. Ale ubieranie się na każdą jazdę nie świadczy o bojaźliwości, tylko o świadomości i profesjonalizmie - twoje zdrowie i życie mają są warte więcej niż czas poświęcony na ubranie się!

7. "Muszę być pierwszy!"

Jesteś motocyklistą. Pierwszy startujesz spod świateł, najszybciej przyspieszasz, najpóźniej hamujesz, pierwszy dojeżdżasz do celu. Wszyscy na ciebie patrzą, kierowcy ustępują miejsca, albo wręcz przeciwnie. Albo jedziesz z ekipą, jeździ się świetnie, adrenalina buzuje - czujesz presję by udowodnić, że potrafisz. A to bywa zgubne. Pamiętaj - nie zawsze musisz być pierwszy. Choć zawsze będziesz chciał pierwszy być.


Motocykl na drodze to środek transportu, nie maszyna wyścigowa.

Prędkość, która na początku wydawała się zawrotna stanie się nudna. Odkręcanie stanie się naturalne. Przyspieszenie stanie się uzależniające. Ale przecież jesteśmy rozsądni, jeździmy przepisowo i bezpiecznie. To tylko z boku wygląda tak strasznie..

Przed jazdą za każdym razem ten sam wewnętrzny głos mówi nam, że tym razem łagodnie, nie ma co szaleć i odwalać na drodze. Ten wewnętrzny głos znika po wrzuceniu pierwszego biegu i nie odzywa się do momentu aż nie przegniemy. Wtedy zazwyczaj podejmujemy decyzję, że to chyba odpowiedni moment by wrócić do domu. Kontroluj swoje emocje, nie poddawaj się presji otoczenia i nie ufaj sobie, kiedy słyszysz w głowie, że "Musisz być pierwszy!".

    Zapewne wielu z Was odnalazło się w tych historiach i doświadczeniach. Uczcie się na własnych i cudzych błędach, żeby jazda motocyklem była samą przyjemnością. Ekscytującą i pełną adrenaliny, ale w kontrolowany i bezpieczny sposób!