Biografia legendy Moto GP już w Polsce! Rossi jakiego nie znacie.

Historia Valentino Rossiego, legendy MotoGP nadal trwa. Mimo 42 lat na karku Włoch nadal się trzyma. Wkrótce 9-krotny mistrz świata rozpocznie kolejny sezon, być może ostatni w swojej karierze. To dobry moment by przybliżyć sobie życiorys sportowca, który stał się ikoną MotoGP. Wydawnictwo SQN przygotowało biografię legendarnego włoskiego motocyklisty napisaną przez dziennikarza Stuarta Barkera.


Valentino Rossi. Biografia

24 marca do księgarń trafi polskie wydanie biografii Valentino Rossiego autorstwa Stuarta Barkera. W książce zawarto nie tylko ścieżkę kariery mistrza, ale przede wszystkim całą masę emocjonujących historii z paddocku i szerokie tło rozgrywek MotoGP. Warto poznać je od kulis.

Rossi - wybitny sportowiec i charyzmatyczny lekkoduch

Rossi to dla wielu fanów motocykli postać kultowa, prawdziwa sportowa gwiazda. Ogromny sukces w MotoGP i niepowtarzalny wizerunek zapewniły mu bajeczna popularność i duże pieniądze. Na torze Rossi toczył niezapomniane batalie, odnosił największe zwycięstwa, ale też przechodził najgorsze momenty swojego życia. Stwarzał sobie wrogów i tracił przyjaciół.

Jak doszedł do niewyobrażalnej sławy i rozkochał w sobie fanów? Dlaczego zachwycają się nim Brad Pitt czy Tom Cruise? Czemu tak bardzo nie lubi Maxa Biaggiego, a Sete Gibernau z dobrego znajomego stał się wielkim wrogiem włoskiego mistrza? W jakie afery wplątał się Rossi przez pieniądze? O tym w książce!


„Valentino Rossi. Biografia”

Autor: Stuart Baker

  • Premiera: 24 marca 2021
  • Cena okładkowa: 42,99 zł
  • Liczba stron: 384

Przedsprzedaż książki TUTAJ


Fragment książki:

Pod koniec 2003 roku, gdy Valentino ogłosił publicznie, że przechodzi do Yamahy, w  firmie odnotowano zadziwiającą poprawę nastrojów. „Wieść, że Rossi naprawdę podpisał kontrakt z Yamahą, była czymś niesamowitym – wspomina Smith. – Czuliśmy się bardzo podekscytowani, ale naprawdę spodziewałem się, że pierwszy rok zejdzie nam na naukę, a dopiero w kolejnym podejmiemy próbę powrotu do wygrywania. Byłem przekonany, że Rossi i zespół będą potrzebować tych 12 miesięcy, żeby motocykl zaczął sensownie jeździć. Mieliśmy nadzieję, że może pod koniec sezonu uda się powalczyć o pojedyncze podia, a w 2005 roku będziemy gotowi walczyć o mistrzostwo”.

Alison Forth już od kilku lat była wówczas rzecznikiem prasowym fabrycznego zespołu Yamaha Racing Team. Twierdzi, że brak sukcesów zaczynał odbijać się na morale członków ekipy. „Powiedziałabym, że nastroje w zespole nie były najlepsze. Mieliśmy co prawda Maxa Biaggiego i Carlosa Checę, a Biaggi dawał nawet jakieś widoki na zwycięstwa. Od czasu do czasu zdarzało nam się nawet wygrać wyścig, ale Carlos trochę za często spadał z motocykla, a Max, cóż… powiedzmy, że wygrywał bardzo sporadycznie. Panowali wówczas Rossi i Honda. To nie tak, że w naszych ośrodkach wyścigowych, tak w Japonii, jak i w Europie (gdzie szefem był Lin Jarvis), panowały minorowe nastroje, ale dla wszystkich było jasne, że konieczne są jakieś zmiany”.

Przejście Rossiego do Yamahy było tak pilnie strzeżonym sekretem, że nie wiedziała o tym nawet większość członków zespołu. O transferze poinformowano ich tuż przed oficjalną konferencją prasową. Forth czuła ekscytację na myśl, że do zespołu przechodzi wielka gwiazda, ale towarzyszyło temu też trochę smutku. Razem z Rossim do Yamahy przeszło bowiem sporo członków jego ekipy z  Hondy, a  to oznaczało, że z  ekipy odejdzie wielu dotychczasowych pracowników Yamahy. „Kiedy gruchnęła ta wiadomość, trudno było nam w nią uwierzyć – opowiada Alison. – Panowały bojowe nastroje, ale oczywiście wraz z wiadomością o przyjściu nowego zespołu pojawiła się świadomość, że część naszej dotychczasowej ekipy będzie musiała się z nami rozstać. Niektórzy pamiętali jeszcze czasy Wayne’a  Raineya.

Dotychczas nasz zespół był w dużej mierze brytyjski, ale razem z Rossim pojawiło się wielu Australijczyków i Włochów, więc doszło do dużych zmian na poziomie kulturowym. Z marketingowego punktu widzenia nie mogło być jednak lepiej. Wcześniej uważaliśmy, że świetnie jest mieć Checę i Biaggiego, jednych z najbardziej rozpoznawalnych zawodników w Europie, ale Rossi to była inna liga, prawdziwa globalna marka."