Oficjalnie: To już koniec Hayabusy.

To smutny dzień dla wszystkich wielbicieli motocykli z Hamamatsu. Legendarna Hayabusa oficjalnie odchodzi. Nie będzie kontynuacji. 

Uśmiercanie legendy. 

Sokół wędrowny (czyli Hayabusa) narodził się w ogniu walki z Hondą i ich Blackbirdem. To były pierwsze, historyczne hipermotocykle - które biły rekordy mocy i prędkości maksymalnej. Największa CBR'ka vs największy GSX-R! Silniki rosły, moc powalała a prędkość rosła. Pod koniec lat 90-tych Hayabusa była w stanie rozpędzić się do 300km/h, a fani marki po drobnych modyfikacjach przekraczali tą granicę. 

Pierwszy motocykl produkcyjny z mocą blisko 200KM.


Suzuki wygrało batalię z Hondą, następnie do gry włączyło się Kawasaki ze swoim potężnym ZX-14R. Suzuki zaprezentowało drugą generację Hayabusy, moc powędrowała do 197 KM i 155 Nm. Przy pełnym doładowaniu dynamicznym (powietrzem) tych koników miało być ok 200. I mimo, że zieloni stworzyli godnego konkurenta, który pod wieloma względami był wstanie przewyższyć Hayę, to jednak Suzuki nadal było popularniejszym modelem. Do tego pomimo ogromnej mocy, silnik miał bardzo rozsądne zapotrzebowanie na paliwo, był mało awaryjny i przyjemny w codziennym użytkowaniu. To tak jakbyś miał lambo, którym przyjemnie jeździ się po mieście, w trasie i na zakupy. A kiedy wpadniesz na stare lotnisko - wymiatasz wszystko. 

W dobie miejskich nakedów, oraz ultra wyśrubowanych litrowych superbike'ów - legenda Hayabusy gdzieś straciła na blasku. Na pewno nie pomógł fakt, że od 2008 roku (czyli od 10 lat) nie doczekaliśmy się żadnych konkretnych zmian w modelu, który odświeżyłby jego wizerunek. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że Suzuki przygotuję jakąś petardę, że będzie nowy model - który nawiąże walkę z Kawasaki H2SX. Jednak nic z tego. Suzuki odkłada ten model do archiwum. Koniec. 

Produkcja Hayabusy zostanie oficjalnie zakończona za 21 dni, wraz z 31 grudnia. Do końca 2020 roku ten model będzie dostępny jeszcze w salonach w USA, części również. I to już tyle. Myślę, że ceny modeli używanych już niedługo przestaną spadać, a zaczną rosnąć. Bo Busy już więcej nie będzie. 



Zobacz także